• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

w-z-s-m-1

Strony

  • Strona główna

Linki

  • Bez kategorii
    • bmp
    • nothing more
    • sentymentalizm
    • Stary i może

Archiwum

  • Czerwiec 2022
  • Marzec 2022
  • Styczeń 2022
  • Grudzień 2021
  • Listopad 2021
  • Październik 2021
  • Sierpień 2021
  • Lipiec 2021
  • Czerwiec 2021
  • Maj 2021
  • Kwiecień 2021
  • Marzec 2021
  • Luty 2021
  • Styczeń 2021
  • Grudzień 2019
  • Wrzesień 2019

Najnowsze wpisy, strona 3


< 1 2 3 4 5 6 ... 16 17 >

Dewolaje z masłem czosnkowym.

Potrawa z tytułu notki sponsoruje moją niedzielę. Nie muszę gotować, więc mam więcej czasu na odespanie soboty i dyrygowanie towarzystwem z rana.

Ja: Gustaw! Weź Tyvsie spakuj, sprawdź czy masz odrobione lekcje na jutro, czy jakaś praca klasowa albo sprawdzian jest....weź to ogarnij.

Gustaw: no, mam. Mam pracę klasową z angola, ale nie muszę się na nią uczyć. I mam za tydzień pracę klasową z "Cierpienia młodego weterana".

ja: Wertera! Kuźwa.

Gustaw: hehehe, no, Wertera!

ja: He. He.

  

 

21 listopada 2021   Dodaj komentarz

Upiory wojny. Czyli Obywatela nieoczywiste...

Raz wybrał taki film, że kiedy na ekranie pojawił się napis zwiastujacy koniec projekcji, to wszyscy siedzieliśmy w milczeniu, bo nie wiadomo było....co to było. Sf-horor-dramat-familijny-przygodowy-komedia-akcji-wojenny i na dodatek romantyczny w jednym.

Tym razem wybrał film o tytule jak w nagłówku, kategoria: horror. Zapowiadał się baaaardzo obiecująco. Nawiedzony zamek, w którym stacjonuje pięciu żołnierzy. Zamysł był taki, że żołnierze bronią zamku przed nazistami do czasu przybycia odsieczy, a tymczasem w zamku duchy zmarłych właścicieli i ich dzieci hulają w najlepsze. I nawet w 3/4 się sprawdziło. Do momentu, w którym okazało się, że cała akcja zamkowa to była symulacja komputerowa, a żołnierze są weteranami podpiętymi pod komputer, by łatwiej znieśli traumę poucinanych nóg, rąk, powyrywanych szczęk i wypadniętych oczu oraz spalonych twarzy. I po horrorze - rzekłam, dojadając sałatkę z tuńczykiem. Siorbnełam jeszcze łyk winka na koniec, a Obywatel zapowiedział, że na jutrzejszy wieczór wybierze jakaś komedię.  Może w końcu trafi w gatunek. Ale był blisko.

  

A Szefowa powiedziała mi dzisiaj, że jak jestem zainteresowana, to odstąpi mi swój dżinsowy długi płaszcz zimowy. A Ty go już nie chcesz nosić?????? Tak go lubisz przeciez...

 Szefowa: ja się skurczyłam i jest mi już za duży.

 

To mnie zleksza zasmuciło. 

Na 26 dzień listopada planuję wziąć urlop, żeby osobiście poroznosić cv do przedszkoli. Praca w żłobku jest piękna, ale nie dla mnie. Nocami nie wiem co zrobić z nogami, rzucam się po łóżku, rzucam się w ogóle, a miniony tydzień nie przyniósł mi ani jednej przespanej w całości nocy. Byłam potwornie zmęczona, a stawy kolanowe wykręcało mi we wszystkie kierunki świata. Nie chcę tak. Od kilku tygodni śpię w dużym pokoju, bo łóżko sypialniane jest za małe dla moich wygibasów. Cierpię ja, cierpi na tym Obywatel i nasza relacja. Tylko Żula zadowolona, bo może włazić mi pod kołdrę i grzać swoje cztery litery.

 

Dziś postanowiłam,  że od jutra wracam do fotografii.

20 listopada 2021   Dodaj komentarz

Kombinat się za mną ciągnie jak smród....

Tata, Ty nawet nie wiesz ile mi zawdzięczasz.....

  

Tak przemówiłam do Szefa dziś w Toyocie, w drodze do Mego Zielonego. 

A właściwie trzeba by przytoczyć znowu opowieść cioci Urszuli, której śniła się zmarła siostra Elżbieta. Ula i Ela siedziały razem chyba na ławce i nagle Ela (która w czasie rzeczywistym już nie żyła) mówi do Uli: weź Ty się przesuń, zrób miejsce dla Darka (syn Uli). I Ula w tym śnie zrobiła miejsce dla swojego syna, który następnego dnia zmarł w wyniku nagłego wypadku.

I mówię do Szefa, że śnił mi się autobus służbowy, który zajechał pod jego dom. Ja czekałam na niego na parkingu, bo strasznie się w tym domu guzdrał i kątem oka obserwowałam pasażerów autobusu, którzy z zaciekawieniem i niecierpliwością zerkali przez okno. Był tam Lechu (były dyrektor Kombinatu), Mietek, Rysiu, Kaczor....no wszyscy byli pracownicy, których łączyło to, że aktualnie nie oddychają już od kilku ładnych lat tym samym powietrzem co my. Właściwie oni już od dawna nie oddychają. 

I Ty się ciesz, że Cię nie ponaglałam i nie wolałam, żebyś się pospieszył, bo nie wiadomo jak to by się skończyło w świecie realnym. Czyli masz u mnie jakby dług, kumasz. 

20 listopada 2021   Dodaj komentarz

Dzień tolerancji

Nic nie dzieje się bez przyczyny podobno. Dziś właśnie Obywatel, po długiej nocce i krótkim śnie, oznajmił mi, że nasza zmywarka padła. Oświadczył mi również, że nowa kosztuje półtora koła. Spłynęła na mnie lawina cierpliwości i zamknęłam oczy, żeby biegusiem odbyć ekspresową podróż wgłąb siebie i odszukać złotą myśl, która kiedyś zapamiętałam, ale do tej pory się nie przydawała. Znalazłam ją.  Ona brzmiała jakoś tak: jak mąż Twój szanowny jest po nocce, to włącz opcję "wyjebanizm" i traktuj go wedle litery prawa, czyli, że człowiek po nocce nie jest brany pod uwagę jako zdrowy na umyśle i potrafiący sprawować opiekę nad dziećmi oraz podejmować racjonalne decyzje (to chyba z zapisu o sprawowaniu opieki nad dziećmi do lat 14 po pracy w systemie i nocnej zmianie, czy jakoś tak).

Ominęłam go szerokim łukiem i poszłam do innej komnaty. A tam wpadłam na syna pierworodnego, który oznajmił mi, że chyba prawdopodobnie miał zadanie domowe z matmy, które odrobił tylko w części i "zastanawiam się czy je teraz zrobic". Ustaliliśmy wspólnie, że jest godzina 22, on jest wysikany, ma wyszorowane kły, jest spakowany, a sen zapewni mu urodę wieczna oraz spokój umysłu (a nie, to ostatnie ma po matce, to wrodzone jest). Zglosi przed lekcją nieprzygotowanie.

Dzień dobiega końca. Mogę odnotować, że wiele dziś tolerowałam. Tolerowałam dezorganizację w pracy, napady histerii młodych zapieluchowanych ludzi, przyjęłam ze spokojem nagłą zmianę godziny pracy na jutrzejszy dzień (zaproponowaną 5 min przed wyjściem z pracy dzisiaj), tolerowałam niesubordynację sprzętu AGD i luki w pamięci syna. Myślę, że wystarczy. 

 

Wyczytałam dziś, że zmarł Kamil Durczok. I jakoś mnie to uderzyło tak, że kruchość tego życia, niepewność jutra jest jakaś taka...zaskakująca. Niby człowiek o tym wie, a jednak próbuje drugiego człowieka wyprowadzić z równowagi informacją o zepsutej zmywarce. Jakby to na czymś zaważyć miało, mogło. Jednego jestem pewna i lepiej, żeby się ziściło: 27 listopada jestem umówiona na pogaduchy z Dzidzią. To jest ważne. Takie spotkania, takie rozmowy. 

16 listopada 2021   Dodaj komentarz

Whole lotta love

Niech już będzie, żem dla niego pobłażliwa i przymykam oko bardziej niż na wyskoki innych członkow familii. Niezaprzeczalnym jest jednak fakt, że tylko on w tej familii wywija takie numery. Szef. Przykład z dzisiaj mrozi krew w żyłach. Poszliśmy wszyscy (Szefowa, Szef, Gustaw i ja) do Biedry po zakupy. Jan postanowił zostać w aucie z wilkiem Żulianą.

Poszaleliśmy sobie jak zwykle. Jeszcze się cofnęłam po pasztet z borowikami, a Szefowa po bułki z okazji zachcianki.

Kiedy dotarliśmy na parking dowiedzieliśmy się, że Jan, lat 13 za miesiac/waga piórkowa, próbował zatrzymać toyotę lat 11/1,5 tony, bo dziadek zapomniał zaciągnąć hamulec ręczny. Ledwo weszliśmy do sklepu, auto zaczęło toczyć się po małej pochyłości parkingu prosto przed siebie. Jan wyskoczył z auta i próbował je zatrzymać. Dostrzegł to jakiś mężczyzna i zapewne użytkownicy parkingu byliby świadkami pięknej stłuczki, gdyby nie pan przytomny, który to zauważył i za zgodą Jana wskoczył do auta, zatrzymał je, a następnie cofnął parkując na uprzednio zajmowanym miejscu. Zrobił jeszcze czary mary żeby toyota ponownie nie puściła się w powolną podróz ku autom zaparkowanym naprzeciw siebie.

Albo w zeszłym tygodniu, kiedy pojechał na działkę, pokręcił się, a następnie wyszedł z niej, zamykając na klucz kłódkę przy furtce, a domku już nie. Domek stał otworem dla złodziejaszków całe dwa dni.

Albo kilkanaście lat temu, kiedy w drodze powrotnej do Świecia z Olsztyna postanowił wyprowadzić wszytskich na manowce i z gracją wjechał w rów melioracyjny, bo tak wskazywała niezaktualizowana nawigacja przemawiająca głosem Hołowczyca. Palec Boży, że nie było za rowem przepaści, bo nie byłoby już takich opowieści. Kiedy opróżniałam dziś pierwszy kieliszek wina, dotarło do mnie to, co się mogło stać, a nie stało i postanowiłam zadzwonic do Szefa z jasnym przekazem, że  - przy całej mej młości do niego - radzę, że może lepiej niech odda kluczyki toyoty Malinie, a sam uda się w podróż ku bramom klasztoru i zamieni samochód na traktor i uprawia buraki na zakościelnym polu, bo wszyscy wylądujemy w Tworkach.

12 listopada 2021   Dodaj komentarz
< 1 2 3 4 5 6 ... 16 17 >
W_z_s_m-1 | Blogi