• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

w-z-s-m-1

Strony

  • Strona główna

Linki

  • Bez kategorii
    • bmp
    • nothing more
    • sentymentalizm
    • Stary i może

Archiwum

  • Czerwiec 2022
  • Marzec 2022
  • Styczeń 2022
  • Grudzień 2021
  • Listopad 2021
  • Październik 2021
  • Sierpień 2021
  • Lipiec 2021
  • Czerwiec 2021
  • Maj 2021
  • Kwiecień 2021
  • Marzec 2021
  • Luty 2021
  • Styczeń 2021
  • Grudzień 2019
  • Wrzesień 2019

Najnowsze wpisy, strona 4


< 1 2 3 4 5 6 7 ... 16 17 >

Go(o)d idea?

Odkąd pamiętam, Szef zawsze odgrażał się, że jak tylko potężnie pokłóci się z Szefową, to..... To.

Tu następował repertuar i dzisiaj, po kilkunastu latach słuchania tego, mogę już zacząć punktować. Ograniczę się do pomysłów naj:

1. najodważniejszy, bo pierwszy: to wyprowadzę się na działkę. A kto ci będzie gacie prał? I gotował? Zastanowiłeś się?

2. najdramatyczniejszy, bo poprzedzony listą opcji, które ewoluowały i doprowadziły go do tego miejsca - nie bardzo jednak optymistycznego: pójdę do DPS! Ale znowu: Zabiorą ci całą emeryturę. Nie będziesz móg tak całkiem samodzielnie i w dowolnych godzinach wychodzić na miasto, na działke! Jedzenie......paskudne jedzenie i w dodatku w ograniczonych ilościach. Chorzy ludzie wokół, cierpienie, dramaty obłąkańcze, zastanów się jeszcze nad inną opcją. Oczywiście jak się uprzesz, to nie ma rady, pójdziesz. Ale mogę jeszcze spróbować ewentualnie załatwić coś, póki mam znajomości w OPS, załatwić coś lepszego niż DPS świecki. A w ogóle myślisz, że wezmą cię tam tak z marszu bo chcesz? A weź.....

3. SPEKTAKULARNY!!!!!: zakon Kapucynów na południu Polski! Muszę przyznać, że warto było go przetrzymać i poczekać aż wywietrzeją mu z głowy pomysły wcześniejsze. Ten jest naprawdę godny mistrza. Nie mógł lepiej tego rozegrać. Cisza, spokój, bliskość natury, możliwość ucięcia komara pod pozorem głebokiej modlitwy. Tylko weź spójrz......meczyku w siatkę nie obejrzysz. Nie zadzwonisz do nas nawet po wynik, bo pewnie zabiorą ci komórkę. I niewygodne łózka. Ale jedzenie jednak podobno mają prima sort! I jakie okolice! A jeszcze moze nam zaatwisz jaki nocleg jak się wybierzemy na ferie zimowe?! Stroj tani, bo prawie jak worek po kartoflach. Buty też niewymagające dużych chyba nakładów. To my cię zaczniemy wyposażać, a ty się zastanów dobrze. Na zakon się zgadzamy.

 

Ja Wam, prawnuki moje kochane, powiem, że prapradziadek Tadeusz jest zdrowo rąbnięty. Wybrał już sobie imię. Mamy się przyzwyczajać, więc w telefonie dokonałam zmian i teraz jak dzwoni do mnie ojciec biologiczny, to wyświetla mi się Brat Grzegorz oraz emotka złozonych do modlitwy dłoni, emotka rózańca i emotka klasztoru. Taka sytuacja.

12 listopada 2021   Dodaj komentarz

Prawie trzy miesiące później.....

......jestem zawodowo w tym samym miejscu, ale z mocną pozycją. I ze spostrzeżeniem, że długo tam miejsca nie zagrzeję. 

Trzy miesiące od poprzedniego wpisu muszę odnotować, że udało mi się przynieść ze żłobka pierwszą jelitówkę. Wczoraj chorowałam ja, dzisiaj Obywatel. Dzisiaj też nasza siedemnasta rocznica zaobrączkowania. Lecę sprawdzić czy ma swoją nazwę.

O. Jesteśmy niedookreśleni i tkwimy wciąż między 15 a 20 rocznicą, czyli obchodzimy wciąż kryształową (albo szklaną). Dopiero 20 będzie miała swoją nazwę i będzie Porcelanową. Fajansiarską czyli.

Tyle rzeczy nie odnotowałam w przeciągu ostatnich dwóch miesiecy.....ale zbiegło się to z otwarciem nowej grupy w żłobku. Pracy miałam po pachy. Wracałam do domu ledwo żywa. Odkąd pracuję z tak małymi dziecmi, doceniam ciszę. Wyłaczam tv, radio, wszytsko w pomieszczeniu, do którego wchodzę. I właśnie teraz, kiedy grupy żłobkowe ustabilizowane mniej więcej, nasza szefowa zaczęła gmerać coś przy naszym zespole i jedno wypowiedzenie już leży u niej na stole. Za chwilę druga osoba położy rezygnację. I coś czuję, że trzecią osobą będę ja.

Piękna pogoda. Słońce. Ichnascie stopni w plusie. I dodatkowa godzina spania w gratisie z okazji zmiany czasu. Aż żal, że siedzimy w domu. Ale nasze żołądki powywracane do góry nogami.

W minionych tygodniach miałam dwa sny.

W jednym siedziałam na ławce, piękna pogoda, obserwowałam dzieciaki, które wracały ze szkoły do domu. Zobaczyłam Jana, który właśnie przechodził przez ulicę. Na środku ulicy była wielka kałuża i on chciał ją rozchlapać i do niej wskoczył. Okazało się, ze to była jakas dziura w ziemi i wpadł do środka, woda go przykryła. Rzuciłam się z pomocą i zaczęłam go wyciągać, pewnie nie spodziewał się, że tak głęboko i nie nabrał odpowiednio dużo powietrza w płuca, jak go wyciągnęłam, był ledwo żywy.

Drugi sen dotyczył Obywatela i jego podróży służbowych. W życiu realnym Obywatel wziął drugi etat, ktory wiąże się z podrózowaniem do innych miast. Ja się boję tych podróży, boję się potencjalnych wypadków. To odbija się w moich snach. Śniłam o tym, że dostałam wiadomosć, że już go nie ma. Że zginął w jednej z takich podróży. Rozdzierające uczucie po przebudzeniu.

 

30 października 2021   Dodaj komentarz

Dziwne, bo...

...podobno dziś o 20.25 dodałam wpis, a wcale tak nie było. Nic na bloga nie dodawałam. Nie wiem co się stało, ale szybko przemknęło mi przez myśl, żeby jutro, po powrocie do domu skopiować wpisy do Worda. Żeby nic nie przepadło.

 

Nie przepadnie mój sen, który miałam w piątek. Nawet, jakby zniknął jakimś cudem z bloga, to zostanie w mojej głowie, bo to był sen z tych, po których wzdychasz z ulga, że to jednak senne urojenia.

Śniłam, że jechałam z Obywatelem samochodem jako pasażerowie. Jechaliśmy pod Polo Market w moim mieście. Położyłam mu głowę na ramieniu i nagle poczułam, że ktoś dotyka moich włosów. Obejrzałam się i zobaczyłam trzech chłopa, w tym jednego ciemnoskórego, z bronią  w dłoni. Wysiedliśmy na parkingu przed polo i powiedzieli nam, nasi gieroje, że mamy odebrać telefon, który nam wręczyli i postępować wg instrukcji. Zrozumiałam, że byliśmy jakimiś pionkami w ich rozgrywce, mieliśmy pewnie zginąć zaraz po przekazaniu im instrukcji otrzymanych przez ten tel. Zrozumiałam też, że szybko muszę zadzwonić do moich dzieciaków, którzy zostali na wakacjach z dziadkami nad morzem, żeby do mnie nie dzwonili, bo się wyda, że mam dzieci i moi oprawcy będą mogli mi grać na emocjach. Chciałam też przekazać Gustawowi, żeby nie wracali do domu, bo tu jest aktualnie zadyma z bronią w tle. Wyciągnęłam swój tel, ale oprychy to zauważyli i zabronili mi dzwonić. Bałam się, że się zorientują, że mamy dzieci. Wtedy zadzwonił ich tel, ten od instrukcji. Dzwonił i dzwonił i zastanawiałam się czy odebrać. Co usłyszę? Jakie polecenie? I co to dla mnie oznacza? Że zbliżam się do swojego końca? A moje chłopaki? Zostaną sami?

 

Dzwonil wtedy mój budzik. Zerwałam się z łóżka i poczułam ulgę. 

Taki to był piątek.

A teraz jest niedziela wieczór i jutro znowu do pracy. Jak mi się nie chce.....

08 sierpnia 2021   Dodaj komentarz

A pisałam, że w poniedziałek czułam się...

...tak, że daj spokój?

No. To coś było na rzeczy, bo wiadomo od dawien dawna, że jaki poniedziałek....

Otóż. Po dzieciach w żłobku (po liczbie dzieci) widać, że urlopy się pokończyły albo rodzice mają już dość, albowiem grupa w 99% zapełniona.

Aż do pewnego momentu, którego inauguracji podjął się Leon i jego kwaśne kupy. Okazało się, że był pierwszym oczkiem w łańcuszku jelitówki. 

Zastanawiamy się z Patrycją czy i nas sieknie, ale biorę profilaktycznie enterol.  Moim domownikom też wciskam. 

Ale żeby później nie żałować, że nie skorzystałam z okazji, to zawczasu postanowiłam się najeść. Boże. Jakich ja śmieci w siebie nie wrzuciłam. Obiad był jedną,  jedyną potrawą,  która była wartościowa. A później jabłka ledwo dojrzałe, tzw. spady, wafle ryżowe, kisiel x2, chleb z gruuuuuubą warstwą czekolady też x2, jogurt waniliowy, ziarna słonecznika. Wychodząc z Kluską  zastanawiałam się, czy nie popełniam błędu jakiegoś, żrąc za wczasu po kokardę. Doszłam jednak do wniosku, że lepiej jednak puszczać prawie treścią, a nie żółcią. Człowiek ma wtedy poczucie spełnionej misji, odhaczonego levelu jakiegoś, dopełnienia całości. Poza tym, wyjątkowo doświadczam mocy daru z niebios (cytując jedną instagramerkę), którym jest wyjebanizm. Mam na to genialnie wyjebane. 

 

Moje dzieci dziś widziałam. Okazja była, bo wróciłam wcześniej do domu z działki i jakoś się tak złożyło cudownie, że akurat wyszli ze swoich pokoi, kiedy ja wchodziłam do domu. Inaczej zobaczyłabym ich dopiero w piątek pod wieczór. A zarośnięci na głowie, że prawie nie poznałam!!!! 

Nie wiem czy tłumaczyć to wciąż przeszłą i nadciągająca kolejną falą pandemii czy przypisać to pod kwestią wieku....? Nie chcą wychodzić z domu, a z nami w szczególności. Podobno obciach.

Ale niech się internety popsują, to sobie przypomną, że ojca i matkę mają. Zaraz mi się przypomina news sprzed kilku lat, że w Chinach małżeństwo zostało skazane dużym wyrokiem, bo tak zapamiętale grali w necie, że zapomnieli, że im dziecko w kołysce płacze. Dziecko zmarło. Zobaczcie ile lat do tyłu jesteśmy w porównaniu z Chinami. A z drugiej strony to dobrze, że graja teraz, a nie kiedy powitają na świecie moje wnuki. Nogi z dupy bym im powyrywała jakby moim wnusiom włos spadł.

Rodzice mnie delikatnie naciskają, żebym coś zrobiła z sytuacją zasiedzenia w domu przed kompem, a intuicja podpowiada mi, żebym jeszcze nie ruszała z bloku startowego z morałami i działaniami naprawczymi, bo mogę wyrządzić więcej szkody niż pożytku.

Poczekam jeszcze moment. Potem zacznę od dialogu, jak zawsze.

05 sierpnia 2021   Dodaj komentarz

Czwarty dzień sierpnia

Godzina 23.15

Ubrałam na stopy grube skarpety.

Czuję, że wakacje mają się ku końcowi chyba.

Chyba czuję jesień.

Rano marznę.

04 sierpnia 2021   Dodaj komentarz
< 1 2 3 4 5 6 7 ... 16 17 >
W_z_s_m-1 | Blogi