Ważne nastomiast stało się to.....
.....czy uda mi się dostać do dentysty w piątek.
Byłam tak zdesperowana, że obmyślałam nawet plan wyjazdu do miast ościennych, by tylko pozbyć się przewiewu w paszczy i nieprzyjemnego prądu, który przeszywał mój ząb aż po czaszkę, kiedy tylko niechcący wciągnęłam zimne powietrze.
Przeszłam fazę przerażenia, potem fazę płaczu, aż doszłam do fazy śmiechu. Patrzyłam na swoje odbicie w lustrze i śmiałam sie tak, że oczy mi się pociły. Myślałam o tym, że mogłabym być bileterką w pociągach, wyssać papryczkę z oliwek bez otwierania buzi albo wciągać pesto bez otwierania paszczy. Fakt ułamania zęba zmienił moje priorytety w dwie minuty. Obywatel wzniósł za to oczy ku niebiosom w niemym podziękowaniu, że się wreszcie zamknę i nie będe się odgrażać, że ugotuję mu następną zupę nie na polędwiczkach, a na gwoździu. Pokazałam mu na migi, że w piątek od rana mamy zapierdalunek w poszukiwaniu dentysty.
Zanim nadszedł dzisiejszy dzień, to zastanawiałam się w końcu czy sobie nie wmontować przy okazji w tę jedynkę jakiegoś drogocennego kamienia? Jak Mick Hucknall z Simply Red. Obywatel miałby drogocenną (drogą i cenną) żonę. Nie wiem do jakiego ostatecznie wniosku doszam, bo na wieczór poprosiłam Obywatela, żeby mi polał Janka Wędrowniczka cynamonowego, a że płyny mogłam przyjmować bezboleśnie jedynie przez słomkę, to przekonałam się czym jest bezdech z powodu alkoholu. Tak mnie zatkało, jak zaciągnęłam trunek, że zapomniałam na chwilę jak się oddycha. A jak szybko wprowadziłam się w stan nieważkości, juhuuuuuu! Osttania rzecz, jaką zapamiętałam, to że Mick Hucknall był niegdyś moim obiektem pożądania. Marzyłam o dredach, marzyłam o rudych dredach, marzyłam o nim, marzyłam naprawdę.