• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

w-z-s-m-1

Strony

  • Strona główna

Linki

  • Bez kategorii
    • bmp
    • nothing more
    • sentymentalizm
    • Stary i może

Archiwum

  • Czerwiec 2022
  • Marzec 2022
  • Styczeń 2022
  • Grudzień 2021
  • Listopad 2021
  • Październik 2021
  • Sierpień 2021
  • Lipiec 2021
  • Czerwiec 2021
  • Maj 2021
  • Kwiecień 2021
  • Marzec 2021
  • Luty 2021
  • Styczeń 2021
  • Grudzień 2019
  • Wrzesień 2019

Najnowsze wpisy, strona 1


< 1 2 3 4 ... 16 17 >

Ważne nastomiast stało się to.....

.....czy uda mi się dostać do dentysty w piątek.

Byłam tak zdesperowana, że obmyślałam nawet plan wyjazdu do miast ościennych, by tylko pozbyć się przewiewu w paszczy i nieprzyjemnego prądu, który przeszywał mój ząb aż po czaszkę, kiedy tylko niechcący wciągnęłam zimne powietrze.

Przeszłam fazę przerażenia, potem fazę płaczu, aż doszłam do fazy śmiechu. Patrzyłam na swoje odbicie w lustrze i śmiałam sie tak, że oczy mi się pociły. Myślałam o tym, że mogłabym być bileterką w pociągach, wyssać papryczkę z oliwek bez otwierania buzi albo wciągać pesto bez otwierania paszczy. Fakt ułamania zęba zmienił moje priorytety w dwie minuty. Obywatel wzniósł za to oczy ku niebiosom w niemym podziękowaniu, że się wreszcie zamknę i nie będe się odgrażać, że ugotuję mu następną zupę nie na polędwiczkach, a na gwoździu. Pokazałam mu na migi, że w piątek od rana mamy zapierdalunek w poszukiwaniu dentysty.

Zanim nadszedł dzisiejszy dzień, to zastanawiałam się w końcu czy sobie nie wmontować przy okazji w tę jedynkę jakiegoś drogocennego kamienia? Jak Mick Hucknall z Simply Red.  Obywatel miałby drogocenną (drogą i cenną) żonę. Nie wiem do jakiego ostatecznie wniosku doszam, bo na wieczór poprosiłam Obywatela, żeby mi polał Janka Wędrowniczka cynamonowego, a że płyny mogłam przyjmować bezboleśnie jedynie przez słomkę, to przekonałam się czym jest bezdech z powodu alkoholu. Tak mnie zatkało, jak zaciągnęłam trunek, że zapomniałam na chwilę jak się oddycha. A jak szybko wprowadziłam się w stan nieważkości, juhuuuuuu! Osttania rzecz, jaką zapamiętałam, to że Mick Hucknall był niegdyś moim obiektem pożądania. Marzyłam o dredach, marzyłam o rudych dredach, marzyłam o nim, marzyłam naprawdę.

07 stycznia 2022   Dodaj komentarz

Polędwiczki

Ugotowałam zupę ogórkową i wtedy wypadł mi ząb. Ale po kolei.

Zupa ogórkowa została wybrana na obiad przez głosowanie demokratyczne.

 

Ja: na obiad mięso czy zupa?

chłopaki: zupa!

ja: jaka?

Gustaw: ogórkowa!

ja: ale....może być czerwona?  Bo juz wtedy brnęłam w kierunku pomidorowej.

 

Ale wtedy pomyślałam sobie, że właściwie dlaczego nie zacząć stycznia od jakiegoś wyzwania? I podreptałam do sklepu po polędwiczkę i przecier ogórkowy, a następnie odpierdzieliłam im taką zupę, że palce lizać.

Z zachwytem zaczęłam o tym opowiadać Obywatelowi, który wiózł mnie prosto po swojej pracy samochodem do sklepu. Skończyłam opowieść zanim ją zaczęłam, bo jak tylko, zgodnie z chronologią, dobrnęłam do polędwiczek, to on nagle stwierdził, że polędwiczek nie lubi i jakoś tak w zupie mu one nie pasują.

Przez chwilę wieszałam na nim psy, a potem postanowiłam złowrogo milczeć do niewiadomokiedy. No bo dlaczego nie lubi polędwiczek, a przez to wszystkich zup, które na polędwiczkach gotuje? On trochę wyskoczył z tym wyznaniem jak na przykład córka męża cioci z pierwszego małżeństwa, że ma, dajmy na to, afty po seksie oralnym z chłopakiem swojejgo najlepszego przyjaciela, który jest gejem, a to wszystko przy wigilijnym stole. No naprawdę. Po krótkiej analizie uznałam, że nie wypada tu nie strzelić focha.

Pod wieczór wybrałam się do rodziców z Żulianą i tam snułam opowieść o tym, że moje starania nie zostały docenione, nie otarły się nawet o taką możliwość, bo nie dobrnęłam do końca opowieści i do puenty, że mojemu staremu nie pasują, kurwajegomać, polędiwczki! Zagryzałam sobie opowieść  paluszkami z sezamem i w pewnym momencie myślałam, że jeden z nich przykleił mi się do zęba. Jakież było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że próbując go ściągnąć, tego chama sezamka, w palcach został mi kawałek zeba. Ale żeby tam gdzie w głebi paszczy.... ale to jedynka! Upierdoliłam sobie jedynkę sezamkiem! Kto by pomyślał? Któż by się spodział???????!!!!!

To była nauczka. Żeby nie skupiać się na błahych sprawach, na banałach jak zupa ogórkowa. Istotą mojej egzystencji stała się zagwozdka: gdzie ja do pioruna zrobię sobie ząb w tak krótkim czasie, przed powrotem z urlopu do pracy? A pamiętać należy, że to była środa wieczór, czwartek to było święto trzech króli, a potem jeden jedyny piąteczek i miałam uwierzyć w to, że będę miała szczęście i ktoś mnie przyjmie i pozakleja mi jedynkę?

Zupa ogórkowa już nie miała znaczenia. Ważne natomiast stało się to.......

07 stycznia 2022   Dodaj komentarz

8 rano, a za oknem ciemno?

Tyle miałam planów.

Że będę wstawała ciut świt i będę organizowala sobie dni tak, żeby wykorzystać je na maxa. Że będę robiła jedną kreatywną rzecz dziennie: zdjęcie, obrazek, malunek na drewnie i takie tam.

A przecież mam urlop. Mam urlop i mam odpocząć i się zelaksowac. Nastepny taki bonus w postaci ichnastu dni wolnych jednym ciurkiem, to zdarzy mi się bliżej czerwca pewnie.

A wiec (a w dupie mam, że się zdania nie zaczyna od "więc") zrobimy tak: dopiłam kawę i zaraz pakuję się do łóżka. Dzieci nauka online, Obywatel wyjechany i szkoli ludzi, a ja wskakuje pod kołdrę, przytulam Żulianę i odcinam się od tego wtorku. Jestem zmęczona, śpiąca i kicham tak, że właśnie sobie usmarkałam grzywkę.

Jakiś czas temu Obywatel zapytał mnie co chciałabym na urodziny. I wymyśliłam sobie, ze chciałabym voucher do CCC, bo mi się zamarzyły kozaki na wiosnę, skórzane, czarne, na słupku. Nie wiem skąd, nie wiem jak, ale one - te kozaki - zamieszkały w mojej głowie i nie chcą się wyprowadzć. A jak powszechnie wiadomo - jesli nie możesz czegoś zmienić, to zaakaceptuj to.

No i jeszcze taka myśl mnie naszla z okazji postanowien noworocznych, które wszyscy robią i się nimi chwalą: nie mam postanowień. Minęłam czterdziestkę i nie będe już postanawiac nic, bo nie tak chcę spędzać kolejny i kolejny rok życia, żeby się spinać, że nie odhaczyłam czegośtam. I to rozczarowanie potem.

Odtąd zamierzam w moim życiu tak sobie płynąć i się nim cieszyć. Stąd decyzja o wskoczeniu pod kołdrę za sekund kilka dosłownie. No bo ósma rano, a za oknem szaro, ciemno. No kto to widział...

04 stycznia 2022   Dodaj komentarz

Czwartek

Urlopuję.

Wcześnie wstaję.

W ciągu dnia ucinam komara.

Wcześniej się kładę.

Suplementuję się też.

Starość jak nic.

Mam długi urlop i zauważyłam, że niebezpiecznie często jestem jednak myślami przy pracy. Pamiętam, że jak miałam te dwadzieścia lat z okładem, to do spraw trudnych podchodziłam tak, że "dziś jest środa, a problem jest zaplanowany na piątek, to właściwie zacznę się martwić w czwartek wieczorem". I miałam jeszcze spokojną dobę przed sobą. A teraz? Teraz jest tak, że rozkminiam problem kilkanaście dni przed terminem. Okropne to jest. Nie umiem odsunąć w czasie stresu. Nie umiem odpocząć w głowie. Nie wiem jak ja to robiłam, że potrafiłam postawić izolację między tą środą a piątkiem i faktycznie nie myślałam o problemie piątkowym aż do czwartkowego wieczoru.

Zaczęłam wczoraj urlop, a nie potrafię pliczyć ile razy już wracałam myślami do pracy, do żłobka. A powinnam mieć na to wywalone.

Póki co piorę, robię obiad, układam przestrzeń wokół siebie. Mam w planach malować, bo na święta dokupiłam sobie zestaw kolorów farb akwarelowych.

Za nami święta, urodziny Jana. Przed nami Sylwester i plany na Nowy Rok. Spróbuję zamknąć stres i niepokój w tym starym roku. Spróbuję.

30 grudnia 2021   Dodaj komentarz

Zmiany jakieś? Ki diabeł?

Początkowa panika spowodowana przeświadczeniem, że mogę być w ciąży, ulotniła się jak hel z balonika w momencie, kiedy jednak okazało się, że w ciąży nie jestem.

Ale to, co zaszło w mojej głowie....przyniosło mi nadzieję na to, że w końcu w moim życiu coś się ruszy. Nie lamentowalam,  nie biadoliłam, a wzięłam na klatę spokój. Pomyślałam, że jakbym byla w ciąży, to bym była w ciąży, a nie w zaświatach z powodu na przykład Omikrona - zmutowanej wersji covid. 

To mi ciut ustawiło w głowie i przełożyłam to na pracę. Na życie. I na to, że porą ruszyć dupę i zacząć coś robić. Starzeję się, życie płynie, a ja wciąż stoję w miejscu. Nie tworzę swoich małych rzeczy, nie uwieczniam nic na fotografiach, a przeciez tak bardzo za tym tęsknię.

Jestem chyba umęczona pracą.  Nie dziećmi, a tym, że zostałam sama na placu boju jako osoba, która posiada odpowiednie wykształcenie i teraz słyszę non stop od pani Agnieszki, że "proszę wrócić na salę do dzieci" ilekroć z niej wyjdę. Jestem zmeczona hałasem, płaczem i piskami, a wiem, że one są naturalną sprawą przy małych dzieciach. Nienaturalne jest to, że jestem 7 z 8h pracy wciąż na sali z dziećmi i nie mam chwili na złapanie oddechu. Matki w domach z 1, 2 czy 4 dzieci są umęczone po pachy po 8h, a ja w pracy mam tych dzieci 16-21. Niby mam pomóc nauczyciela w postaci Dagmary, ale umówmy się, dziewczyna z 4cm pazurami, pracującą na 3/4 etatu, migająca się w gruncie rzeczy od obowiązków pielęgnacyjnych czy edukacyjnych, nie jest absolutnie żadna pomocą. 

W dodatku wlascicielka żłobka zaczyna szukać zaczepki i widzę, że stara się mnie sprowokować do jakiejś dyskusji czy jakiegoś wybuchu, na którego końcu będzie mogła powiedzieć, że to ona jest szefową i mam robić to, co mi każe. A że jej się prowokacja wciąż nie udaje (ale jednak zawzięta i nie ustaje w boju), to zaczynam u niej widzieć pierwsze symptomy frustracji. 

Zaczyna wycinać, w jej mniemaniu, numery dokrecajace śrubę i na przykład przelała na konto pensje, a nie przelała premii, którą wypracowałam. Może jeszcze przeleje przed świętami, ale śmiem wątpić. Nie zapytam jej jednak o pieniądze, bo raz, że to nie w moim stylu, a dwa, nie po to pracuje, żeby bic się o 2 stówy. Jedyna rzecz, która mogę zrobić, to dopasować swój poziom pracy do wypłaty. Ale znowu....to nie w moim stylu. Takie życie.

Nie martwię się jednak pracą, chociaż może powinnam, bo to już półmetek. Postanowilam za to zaopiekować się sobą w różnych aspektach mojego życia. Fizycznym, duchowym, twórczości kreatywnej. Chcę w końcu zacząć działać i ta potrzeba jest coraz bardziej odczuwalna. Czuję ją jak ciszę na morzu przed sztormem, jak pryszcza, którego jeszcze nie ma, ale wiesz, że za dwa dni będzie cudownie odznaczał się na czole. 

Nabrzmiewa ta potrzeba zmiany. Czuję to coraz mocniej. Czuję, że w końcu ruszę. Po dekadzie zastoju w końcu zrobię krok do przodu. Ale nie spieszę się. Czekałam bardzo długo i cierpliwie. Poczekam jeszcze odrobinę. Ale to vedzie szybciej niż później.

19 grudnia 2021   Dodaj komentarz
< 1 2 3 4 ... 16 17 >
W_z_s_m-1 | Blogi