Czwartek
Urlopuję.
Wcześnie wstaję.
W ciągu dnia ucinam komara.
Wcześniej się kładę.
Suplementuję się też.
Starość jak nic.
Mam długi urlop i zauważyłam, że niebezpiecznie często jestem jednak myślami przy pracy. Pamiętam, że jak miałam te dwadzieścia lat z okładem, to do spraw trudnych podchodziłam tak, że "dziś jest środa, a problem jest zaplanowany na piątek, to właściwie zacznę się martwić w czwartek wieczorem". I miałam jeszcze spokojną dobę przed sobą. A teraz? Teraz jest tak, że rozkminiam problem kilkanaście dni przed terminem. Okropne to jest. Nie umiem odsunąć w czasie stresu. Nie umiem odpocząć w głowie. Nie wiem jak ja to robiłam, że potrafiłam postawić izolację między tą środą a piątkiem i faktycznie nie myślałam o problemie piątkowym aż do czwartkowego wieczoru.
Zaczęłam wczoraj urlop, a nie potrafię pliczyć ile razy już wracałam myślami do pracy, do żłobka. A powinnam mieć na to wywalone.
Póki co piorę, robię obiad, układam przestrzeń wokół siebie. Mam w planach malować, bo na święta dokupiłam sobie zestaw kolorów farb akwarelowych.
Za nami święta, urodziny Jana. Przed nami Sylwester i plany na Nowy Rok. Spróbuję zamknąć stres i niepokój w tym starym roku. Spróbuję.
Dodaj komentarz