• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

w-z-s-m-1

Strony

  • Strona główna

Archiwum

  • Czerwiec 2022
  • Marzec 2022
  • Styczeń 2022
  • Grudzień 2021
  • Listopad 2021
  • Październik 2021
  • Sierpień 2021
  • Lipiec 2021
  • Czerwiec 2021
  • Maj 2021
  • Kwiecień 2021
  • Marzec 2021
  • Luty 2021
  • Styczeń 2021
  • Grudzień 2019
  • Wrzesień 2019

Archiwum lipiec 2021


Małe dzieci, mały kłopot. Duże dzieci,...

Małe, te całkiem małe, to chcą tylko 4 rzeczy: dużo i smacznie zjeść, porobić się po pachy i żeby ich zaopiekować w tym względzie, zabawić się robiąc przy okazji zajebisty chaos i uderzyć w kimono w czasie, który sobie wybiorą i żeby to się odbyło jeszcze z pełnym brzuszkiem i suchą pieluchą. 

Duże dzieci są za duże, żeby im wpajać morale, pedagogizować czy tłumaczyć, bo i tak wiedzą swoje. Duże dzieci, to są te 30+. Im należy się z daleka przyglądać, a jak zechcą się oburzać, to należy nakazać spierdalunek i powrót do czasów obsraństwa, kiedy mogli, a nie chcieli słuchać.

Ze średnimi to jest tak, że śpią do 11 przed południem, kiedy dorośli są w pracy. Mają błogą ciszę, przygotowane śniadanie, wyprasowane gacie. Można ich jeszcze moralnie prostować i naginać do zasad, można wskazywać kierunki i z reguły posłuchają. Problem zaczyna się wczesnym wieczorem. Ja ubieram się w piżamę, oni ubierają się w czyste polówki,  bo zaczynają życie online. Spać poszliby najchętniej o 2 nad ranem. 

Nie możemy się w tej kwestii dogadać, więc postanowiłam, że wystawię ich na olx.

27 lipca 2021   Dodaj komentarz

Na pewno to już wszystko?

Hahahahahahahhahahahahahahahhaa, a to dobre!!!!

A pamiętacie moje dzieci, wnuki i prawnuki, jak w poprzedniej notce napisałam, że taka burza się za oknem rozpętała, że ja pierdolę?

Chciałam nawiązać do tego, jakże istotnego akapitu, bowiem okazuje się, że to było słowo w łacinie podwórkowej rzucone na wiatr. Los miał dla mnie niespodziankę.

 

Ja pierdolę miało się przydać jakieś 2h póxniej. Z pokoju wyszedł Jan i oznajmił mi (nie, nie że boli go brzuch. To bylo w poprzedniej notce. On wyszedł drugi raz i oznajmił mi, że....) mama, chyba zwymiotowałem jakby.

Jakby może sprawdźmy.

To, co zastałam na podłodze w jego pokoju, przerosło moje najmielsze oczekiwania.......

 

Obywatel spał w sypialni rozłożony bólem, a Jan puszczał pawie do 3 nad ranem. Potem nastąpiła zamiana taka, że Jan zasnął wyczerpany, a Obywatel zaczął dreptać z powodu bólu po zębie. Ale nie, żeby to był ból z tęsknoty. Pamiętam, że go ochrzaniłam, że tak drepce i że chciałabym w końcu zasnąć, ale zaraz miałam wyrzuty sumienia.

 

O 6.30 budzik zawył i zerwałam się z łóżka. Chwilę trwało zanim moje oczy nadążyły za ciałem, ale jak to nastąpiło, to wtedy zobaczyłam Gustawa. Stał w przedpokoju i oznajmiał mi, że boli go brzuch oraz mdli. Chciałam udać, że to sen, ale jednak jak poprosił o miskę, żeby łapać niekontrolowane pawie, to zaraz oprzytomniałam.

Wtedy pomyślałam sobie drugi raz, że teeeeeeraz, TERAZ to już chyba wszystko, co ma dla mnie los na dziś.

Hahahahahahahahahhahahahahha, znowu pudło!

Bo jak Gustaw był po pierwszych torsjach, a ja już gotowa do wyjścia do pracy (zostawiając młode pod opieką cierpiącego w bólu ojca), to z pokoju wyłonił się Jan i poszedł do wucetu. Chyba siku, pomyślałam. Ale jak przechodziłam koło łazienki, to drzwi uchyliły się i ukazala się w nich długa, chudziutka, blada ręka. Weszłam do łazienki i zobaczyłam Jana siedzącego na toalecie, mokrego jak szczur (dosłownie kapało mu z twarzy, włosów, ramion i nóg). Powiedził mi, że poczuł, że znowu mdleje i zdążył usiąść na kibelek.

Pomogłam mu zmienić koszulkę, odprowadziłam pod rękę do łóżka i kazałamleżeć, dałam pić i popędziłam do pracy.....żeby wziąć wolne. Wkurwiłam się nie na żarty, bo pracuję na czarno, a mam wyrzuty sumienia, że robię komuś kłopot biorąc nieoczekiwanie wolne! To kpina! Zadzwoniłam do pani Agnieszki i powiedziałam jka sprawa stoi oraz, że wracam do domu, a ona niech skombinuje zastępstwo. Że nie zostawię własnego dziecka, które się przewraca osłabione i pewnie odwodnione, żeby siedzieć z maluszkami. Ale też nie zostawię Patrycji samej z 9 pampersowych dzieci i czekam na szybką reakcję. Poszło błyskawicznie. Wróciłam do domu i doglądam moich maluczkich. Śpią. Zasnęłi zmęczeni, wyczerpani. A ja będę w domu dziś i jutro, a potem przez weekend.

Przekraczając próg domu, totalnie pozbyłam się wyrzutów sumienia z powodu nagłego opuszczenia miejsca pracy.

Jakiego miejsca pracy?

Jakiego opuszczenia?

15 lipca 2021   Dodaj komentarz

Co może pójść nie tak?

No na przykład w taką środę jak dziś.  Co może pójść nie tak?

Ano bardzo dużo spraw.

1. Obywatel zmuszony do wizyty u dentysty, co boli go podwójnie, bo raz, że ból sam w sobie, to jeszcze dwie stówy lżejszy. A mówiłam tyle razy, żeby zęby leczył od razu prywatnie, to wolał chodzić na NFZ i teraz ma...no ale...

 

2. ...poszedł na popołudniówkę i....wrócił około 18 wprost w objęcia dentysty, którego widział rano przy okazji reperacji zęba. Ów ząb, siódmy, postanowił skończyć żywot uwalniając przedtem ból potężny i Obywatel z pomocą chytrego pana dentysty postanowił, że zęba się pozbędzie. Oraz kolejnych dwóch stów (jednego dnia...). Bólu już niekoniecznie, bo wiadomo jak jest po ekstrakcji.

 

3. Przed wieczornym letargiem ze swojej pieczary wyszedł Jan i oznajmił, że boli go brzuch. Kombinacje, dywagacje, dedukcje, domysły i przypuszczenia zaprowadziły nas donikąd. Ale moja matczyna intuicja nakazała zadać pytanie, na które Jan nigdy prawie nie zna odpowiedzi: Czy jesteś głodny? (zaraz po pytaniu: Ile lodów dziś zjadłes?; A kupę robiłeś? oraz Może spróbuj puścić bąka?).

 

4. Grubo po 22 nad naszym miastem rozszalała się burza. Ale taka, że....ja pierdolę (inne słowo byłoby nieadekwatne, uwierz). Może gdybyśmy mieszkali na parterze, pierwszym piętrze, byłoby to mniej słyszalne, ale na 4 piętrze jesteśmy (jak poetycko tłumaczyłam moim mały niegdyś dzieciom) najbliżej nieba i jakie to fajne, nie? No nie, się okazuje, bo Żula porobiona po pachy ze strachu do tego stopnia, że w akcie desperacji wlazła pod prysznic szukając schronienia. Burza ma się przewalać nad naszym miastem i naszym dachem do 2 nad ranem z małymi przerwami (ja tak kiedyś mówiłam o swoich imprezach. Że tańce do rana z małymi przerwami. Na kielicha). Całkiem niefajnie, że akurat w nocy i że rano muszę wstać i że wstaję do małych dzieci i że przy nich nie kimnę i że w ogóle.

 

I to chyba wszystko z tych złych wieści.

A nie.

 

5. Najpierw dostałam szczepionkę (druga dawka Pfizera), potem dostałam gorączkę, potem ból głowy, a na koniec okres.

 

Teraz to już wszystko. Oby.

14 lipca 2021   Dodaj komentarz
W_z_s_m-1 | Blogi