• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

w-z-s-m-1

Strony

  • Strona główna

Archiwum

  • Czerwiec 2022
  • Marzec 2022
  • Styczeń 2022
  • Grudzień 2021
  • Listopad 2021
  • Październik 2021
  • Sierpień 2021
  • Lipiec 2021
  • Czerwiec 2021
  • Maj 2021
  • Kwiecień 2021
  • Marzec 2021
  • Luty 2021
  • Styczeń 2021
  • Grudzień 2019
  • Wrzesień 2019

Archiwum czerwiec 2021


Ale to nie jedyne wybryki Szefowej.

Ona jak coś robi, to na 100%.

I to szczególnie z włosami.

Mi zaznaczyła "linię pamięci" tak, że wyglądam, jakbym miała na głowie tupecik, ale Szefowi co wykombinowała....

 

Wpadłam ostatnio do domu rodzinnego wczesnym rankiem, bo tylko wtedy nie jest aż tak gorąco i Żula jest w stanie przejść kilka metrów bez zadyszki. Była godzina 6.45.

Szefowa otworzyła mi w koszuli nocnej, a Szef przeklnął mnie solidnie i powiedział Myślałem, że żartujesz, że przyjdziesz tak rano w nocy...

Na co ja mu, że nie marudź i wstawaj i kawę robię.

Wygrzebali się w końcu z pieleszy i zasiedliśmy do tej kawy. Opowieściom nie było końca, bo tak u nas jest. Ale podczas rozmów Szef wciąż ciągnął kosmyk włosów na głowie i skubał, skubał, skubał.

 

Ja: co jest? Co tak dłubiesz i dłubiesz?

Szef: a, bo wczoraj obcinałem kosodrzewinę i chyba włosy żywicą upaćkałem.

 

I na to wchodzi ona, Szefowa, cała w skowronkach: ale uporałam się z tym! I prawie zeszło!

Ja: czekaj, sprawdzę w necie jak to się czyści z włosów. Mam! Spirytus i terpentyna. Ale co to jest terpentyna? Jakiś olej? A masłem by nie zeszło? Bo spirytus to lepiej chyba wypić niż wetrzeć....

Szef siedzi cichutko i zaczyna nieśmiało siorbać kawę, ciut za głośno, bo nawiedził go strach chyba.

 

Szefowa: a wiesz czym ja to załatwiłam?

Ja: no?

Szef: no????

Szefowa: W5 z Lidla!

Ja: tym do czyszczenia kuchni?

Szefowa: no!

Szef: ja pierdolę.....dziurę mi w głowie tą chemią zrobi! I chwycił ręką kleksa z żywicy, którego Szefowa nie zauważyła i ominęła.

Szefowa: ale zeszło? Zeszło.

 

Pisałam już kiedyś chyba o tym, że zabieliła Obywatelowi kawę mlekiem Bebilon, które zostało jej w szafce po dzieciakach?

W tamtym momecie moje dzieci były już przedszkolne i piły czaj, a Obywatel pije już czarną kawę. Tak wiesz, żeby nie kusić losu i Szefowej.

22 czerwca 2021   Dodaj komentarz

Brak mi pomysłów na tytuł notki.

A wszystko dlatego, że bezrobocie się skonczyło i nie mogę zwyczajnie odliczać, a muszę wymyślać.

Na szczęście tytuł, to tytuł, a nie treść. Życie pisze mi treści takie, że .... na przykład przedwczoraj, niedziela. W niedzielne południe poszliśmy się schłodzić na plażę z Żulką i to schłodzenie zrobiło dobrze wszystkim, prócz mnie. Z plaży wjechaliśmy na działkę do rodziców i wtedy zagaiłam do Szefowej: Słuchaj, skup się teraz, bo zapytam o ważną rzecz. Pamiętasz jak  miałam cztery lata?

Szefowej zaświeciło się w oczach zleksza, bo wyczuła chyba jakąś hecę.

Szefowa: mów dalej.....

Ja: miałam takie zdjęcie grupowe przedszkolne czarno-białe, ale pamiętam, że bluzeczka była błękitna i strasznie jej nie lubiłam. Do tego ubrałaś mi taka kieckę na szelkach, w kwiaty. I przypięłaś pod szyję ozdobną biała muszkę z jakiegoś plastiku. Pamiętasz?

Szefowa patrzy, ale mnie nie widzi, bo błąka się myślami w przeszłości. Nie pamięta.

Ja: miałam wtedy na twarzy takie suche plamy, takie czerwone i na zdjęciu to widać.

Szefowa: a!!! Teraz pamiętam! Ta spódnica była z Belgii, od wujka Zbycha i cioci Lili. A te spodenki w paski pamiętasz? Ja mam je do dziś! Albo te inne, krótkie...pamiętasz?

Ja: mama, skup się, ja nie o ciuchach. Ja o włosach! Miałam na tym zdjęicu obcięte włosy do ramion, z grzywką. I ja bym chciała mieć trochę taką grzywkę jak wtedy, odrobinę. [i teraz następuje pytanie roku dotyczące przeszłości sprzed 36 lat]. Jak mi ją ścięłaś?

 

Mama oddzieliła mi grzebieniem na głowie tzw. "linię pamięci", a ja spięłam włosy gumką, pojechałam do domu i wzięłam do ręki nożyczki.

Gdybym ja była zwierzęciem doświadczalnym, to powinni mnie od razu ubić, bo niczego się nie uczę. Nie nauczyłam się jeszcze, że nie powinnam sama ścnać sobie włosów i prawdopodobnie nie nauczę się tego nigdy.

Ciachnęłam nożyczkami tu i tam, poprawiłam, bo niby za długa. Wszystko to wg wskazówek Macieja Maniewskiego z YT, profesjonalnego fryzjera, który dzieli się cennymi radami dotyczącymi włosów. Na przykład takimi: nigdy nie rób tego sama w domu, bo to się nie uda.


Jak umyłam i wysuszyłam włosy, to okazało się, ze grzywkę musiałam sobie obcinać toporkiem. W efekcie nie przód się liczy, bo można wymodelować, a tył. Okazało się, że obcięłam się na garnek, bo zagarnęłam z tyłu za dużo włosów na przód (znaczy, że Szefowa się wczuła z "linią pamięci") i teraz mam na głowie włosy obcięte jak od garnka, a spod nich wystają te moje długie. Przebiłam Limala, jak Boga kocham. Powinien sie wstydzić. Żeby nie wyglądać jak fanka wczesnych lat 80, powinnam robic zaczeskę z tyłu na przód i w dodatku pofarbować to pasmo na oczojebny kolor, żeby chociaż ciut się upodobnić do rodzimej Ostrowskiej, ktora ryczała z ekranu Szklanaaaa poogoooodaaaa, szyby niebieskie od telewizorów!

 

22 czerwca 2021   Dodaj komentarz

Drugi tydzień pracy.

Weszłam jak w masło.

Mała grupa dzieci, bo tylko 12, a i tak jeszcze nie było wszystkich na jeden raz w instytucji. Pracuję z Patrycją, młodziutką i sliczną jak z obrazka, rudowłosą (farba, ale hu kers?) studentką pedagogiki, która zdobywa doświadczenie dopiero. Jest bardzo miła, serdeczna i uczynna. Chyba nie jest z tych kłótliwych, chociaż czas dopiero pokaże.

To mały żłobek, bardzo przytulny. To moja ostoja na jakieś 2 lata, wtedy uderzam do przedszkola Bajka, w którym byłam zatrudniona. Tęsknię za tamtym zespołem ludzi, za tymi babami.

Na razie mam już zaliczone małe sukcesy. Organizacyjne i pedagogiczne, wychowawcze. Drugiego dnia pracy nauczyłam ich na przykład, moje małe wojsko, że jak piją, to muszą usiąść na dywanie (a piją z takiej plastikowej flaszki z rurką w środku. A niech się któryś zakrztusi na mojej warcie, to nogi z dupy powyrywam). A propos dupy, dziś na moje kolano usiadła Madzia podczas zmiany pampersa metodą na chybcika, czyli w locie. Okazało się, że nie zrobiła jedynie jedyneczki, a i dwójeczkę. I nie ostrzegła, małpa mała. miałam na sobie dziś ciemnoniebieskie dżinsy i .......gównianą łatę na kolanie.

17 czerwca 2021   Dodaj komentarz

Bezrobocie, dzień 154.......

....i ostatni.

Od jutra do pracy w prywatnym żłobku Akademia Malucha, rzut beretem od mojego domu.

Fajnie?

Fajnie.

Ale się okaże.

 

Tymczasem sprzedałam to i owo na vinted i zarobiłam tym, okazuje się, na kupno domku holenderskiego, ale o tym w innym poście.

 

Spodnie typu "zasuwki"

 

Sprzedam z żalem spodnie. Ubrane raz, ale jaką w nich przeżyłam przygodę!
Wyobraz sobie, że jest leniwe niedzielne przedpołudnie. Na gazie pyrka rosół, dzieci się dzien wcześniej porządnie wyszorowały i pachną, stary wziął wolne z pracy i umył samochód, którym będzie mnie wiózł przez miasto, sąsiedzi wyjątkowo nie zrobili w nocy libacji, dzięki czemu jestem wypoczęta aczkolwiek na kacu (ave zbawienny rosół!).
Wychodzę z Żulką na spacer i postanawiam ubrać się w rzeczone spodnie oraz eleganckie espadryle.
I nagle Żula dostrzega na spacerze kota, kot dostrzega, że ma prze****ne i postanawia się teleportować na drzewo. Żula daje ognia za kotem, a ja za Żulą (bowiem skupiona na tym, by nie wdepnąć espadrylem w gówienko, zapomniałam odpiąć smycz). A na tym drzewie, w gnieździe, ptasie niemowlęta (porobione że strachu, bo włazi kot).
Wrony drą się bo młode w niebezpieczeństwie, kot drze się wniebogłosy, Żula drze się na kota, a ja na Żulę. Na to wszystko wychodzą wlasnie ludzie z kościoła....
Jak to się ma do spodni?
Ano tak, ze są bardzo wygodne i można w nich zacnie zasuwać (dając duże susy), a gumka w tyle elegancko opina material na zadupiu. Jak ubierzesz espadryle/trampki/sandaly/laczki z futerkiem, to możesz nawet pobiegać, a spodnie trzymają fason. Jak włożysz szpilki, to będzie superseksi wystrzałowo (tylko wtedy bym nie wychodziła z psem. Chyba, że masz yorka).
Mnie się schudło, więc sprzedaję.
Nogawka od środka ma długość 68cm, a od zawietrznej 92cm.
Stan: igła.
Żula, moja Osobista Asystentka Sprzedaży, nie podlega transakcji.

 

 

Sukienka typu "If you're going to San Franciscooooo"

 

If you're going to San Francisco
Be sure to wear some flowers in your hair
If you're going to San Francisco
You're gonna meet some gentle people there

 

W moich żyłach płynie jakby błękitna krew, ale dusza absolutnie calkiem niearystokratyczna, poniewóż zupełnie hippisowska. A tak w ogóle, to tłukę schabowe przy Prodigy, wyciszam się słuchając T. Bennetta, moje serce i dusza należą do Depeche Mode, ale jak ubieram kiecki, to nucąc piosenkę o San Francisco wlasnie. Ja to bym się nadawała na dziewczynę hipisa Manuela, który serwuje susz z melisy za barem De Coyote, ale nikomu nie mówcie. Jestem w końcu poważną kobietą z dwojka dzieci i wzorowo prowadzę dom (defraudacje z konta starego się nie liczą, absolutnie). Jedyne co palę, to kadzidełka i czasem mosty, ale tak to miód malina.

 

Bylam w tej sukience na Woodstock w Kostrzynie nad Odrą razem z Żulą. Ona przywiozła sobie kapelutek oraz wspomnienie o kradzionej kiełbasie z ogniska, a ja odciski, spalone słońcem plecy i masę zdjęć.

 

Sukienka cienka jak mgiełka, cudownie miękka i przewiewna.
Bez ramiączek, ale wierzę, że sobie z tym poradzisz.
Rozmiar L-XL.
Zmyslowo opływa biodra, podkreśla krągłość ramion. Przewygodna kiecka hippie/vintage/retro/asere he. Do kurtki dżinsowej, do sweterka i bolerka, do czego tam chcesz. O, torebka z frędzlem w okolicy kiecki tez rozpala wyobraźnię. Jeśli jesteś dziewczyną hipisa, jak ja, to w ogóle się nie zastanawiaj.

 

Asystentka Sprzedaży i Kontroler Jakości oraz podróżnik z krwi i kości- Żula, nie podlega transakcji.

Peace ✌🌼🦋

 

 

06 czerwca 2021   Dodaj komentarz
W_z_s_m-1 | Blogi