• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

w-z-s-m-1

Strony

  • Strona główna

Archiwum

  • Czerwiec 2022
  • Marzec 2022
  • Styczeń 2022
  • Grudzień 2021
  • Listopad 2021
  • Październik 2021
  • Sierpień 2021
  • Lipiec 2021
  • Czerwiec 2021
  • Maj 2021
  • Kwiecień 2021
  • Marzec 2021
  • Luty 2021
  • Styczeń 2021
  • Grudzień 2019
  • Wrzesień 2019

Archiwum marzec 2021


Bezrobocie, dzień 84

 

Schodziłam ostatnio do piwnicy z Janem po coś. Szukając, przerzucając pudła, trafiłam na cztery zeszyty, które okazały się moimi pamiętnikami z lat 96-98.

 

Ocho! – pomyślałam – teraz nareszcie rozwiążemy odwieczny problem, czyli spór z Obywatelem o to, czy poznaliśmy się 98 czy 99 roku.

 
 

Ułożyłam zeszyty chronologicznie i zaczęłam czytać. W międzyczasie zatarła się chęć rozwiązania tej zagadki, bo na plan pierwszy wyszedł obraz dziewczyny, którą kiedyś byłam.

Pisałam nawet wiersze, które teraz ominęłam i skupiłam się na moim ówczesnym życiu.

 

Czytałam o dziewczynie, która walczyła z depresją czarną jak otchłań. Ta choroba mnie pożarła, pochłonęła. Dostałam od niej solidny wpierdol i mało brakowało, a skończyło by się tak, że w ogóle by się skończyło. Potem czytałam o mojej walce z rodzicami, z którymi w pewnym momencie przestaliśmy się bardzo szanować. Dalej było o walce Szefowej o mnie. Zawstydziło mnie to, w jaki sposób ją traktowałam, jak się do siebie odnosiłyśmy. Teraz wiem, że to był etap, który obie musiałyśmy przejść, ale wtedy…..

 

Najbardziej jednak uderzyło mnie to, o czym w ogóle nie pamiętam dzisiaj, a dotyczyło mojego brata. Tęskniłam za nim permanentnie. Ciągle, bez przerwy. Wspólne wyjścia, bo takie się wydarzały, były dla mnie świętem. Ta tęsknota za nim przewijała się przez wszystkie cztery zeszyty, aż w końcu się urwała. Pisałam dzień za dniem i dzień za dniem odliczałam ostatnie doby do jego wyprowadzki z domu. Do jego ślubu z dziewczyną, której nigdy nie lubiłam i chyba z wzajemnością. Ona robiła dobrą minę do złej gry, bo wypadało. A potem zabrała go do siebie i nie musiała już udawać. Ja nie udawałam nigdy, chociaż były i dobre momenty, kiedy się razem śmiałyśmy nawet. To zwykle bywalo wtedy, kiedy byłyśmy na bani po jakimś grillu. Ale tak naprawdę ona nie interesowała się mną, a ja nią. Mojego brata pochłonęło życie osobiste, a ja zostałam sama. Do momentu, kiedy pojawił się Obywatel.

 

Ale zanim się pojawił, to przez moje życie przewinęła się lawina niekoniecznie dobrych znajomości, które popchnęły mnie w stronę całonocnych imprez i nielegalnych używek.

Rodzice byli przeciwni mojemu związkowi z Obywatelem, a koniec końców okazało się, że to była jedna z trafniejszych decyzji w moim życiu, by związać z nim swoją przyszłość.

 

Kochałam brata miłością taką, że mogłabym go pożreć. Ale nigdy mu o tym nie powiedziałam. Był dla mnie bardzo ważną osobą.

 

Zanim poznałam Obywatela, byłam w dziwnym związku z mężczyzną, który chciał czegoś, czego nie chciałam ja. Nie mieliśmy wspólnej wizji związku i skończyło się tak, że mimo iż był moim jedynym przyjacielem, zerwałam gwałtownie tę znajomość. Podobnie całkiem potem potoczyła się moja relacja z bratem. Jednym krótkim cięciem przerwałam swoją ogromną tęsknotę i urwałam kontakt. Mam tak, że jak podejmę decyzję, to tylko jeden raz. To zwykle okrutnie boli, ale nie reanimuję relacji już nigdy potem.

 

Odkąd jest pandemia i moje chłopaki spędzają czas przy komputerze, oddalili się od siebie. Zauważyłam, że nawet swój czas wolny spędzają z dala od drugiego. To mnie zaczęło gnieść. Przy obiedzie, nagle, zaczęłam im w skrócie opowiadać o tym, że nie ma już relacji między mną, a moim bratem i że to nie jest do naprawienia. Że nie chcę, by i oni się od siebie oddalili. Ze od wieluuuuu wieluuuuu lat żyję jak jedynaczka i że musiałam się do tego przyzwyczaić, ale im jestem starsza, tym bardziej boję się o to, że moim rodzice odejdą, a moje drogi z bratem znikną zupełnie, bo nie będziemy się już nawet widywać okazjonalnie na działce u rodziców, w przelocie. Że nadejdzie dzień, kiedy i oni zostaną sami. Że teraz jest czas, by zadbać o to kim dla siebie są. Słuchali mnie uważnie, a po obiedzie Gustaw poszedł do pokoju Jana i razem grali w jakąś grę. Po kilku dniach powtórzył zabieg i znowu razem grali u Jana w pokoju.

 

Dzisiaj weszłam do Jana i zapytałam kiedy ostatni raz zapukałeś do pokoju Gustaw, by zapytać go czy ma dla Ciebie czas? Może nawet by nie miał, to też jest ok. nie o to chodzi. Chodzi o to, że nie wykonałeś ani razu od tamtej rozmowy takiego gestu. Zastanowiłeś się jak może to odebrać Gustaw?

 

Zostawiłam go z tym pytaniem. Jan to mądry dzieciak. Byle nie tak uparty jak jego matka. Jego matka potrafi palić za sobą mosty. I chociaż zdarza się to raz na 20 lat, to zabieg taki jest nieodwracalny. Wszystko przepada.

 

p.s. z Obywatelem nie znaliśmy się w 1998 roku.

 

28 marca 2021   Dodaj komentarz

Bezrobocie, dzień 83

Wchodzę do pokoju Jana obejrzeć Fakty o 19.00, a że mam jeszcze kilka minut, bo reklamy, to rzucam okiem na komputer Jana. Na laptopa, który stoi otwarty na biurku. Patrzę na tapetę na pulpicie.

 

ja: o jaka fajna ta tapeta. To gwiazda jakaś...ta, no... Dawida?

 

Jan: nie. Dawida to ma sześć tych no...tych wystających.... No składa się z dwóch trójkątów.

 

ja: a ta ma pięć.

 

Jan: tak. Pięć. To pentagram. Symbol szatana! Hhahaha

 

Uhm. Pentagram opleciony kwiatkami.

Ja nie wiem co mam  tym myśleć, ale po dwugodzinnej rozmowie tel. z Magdą o jej przyjaciółce i dzieciach tej przyjaciólki i problemach, które te dzieci robią swojej matce, to ja wolę już problem (ale jaki problem, kaman....) widzieć z grafice przedstawiającej gwiazdeczkę oplecioną kwiatkami, a nie w suszarni na marihuanę na strychu.

 

 

P. S. Ok 2 nad ranem podobno padał deszcz. 

27 marca 2021   Dodaj komentarz

Bezrobocie, dzień 82

Jeszcze. 

Jeszcze dzień 82, bo za chwilę północ.

Wyszłam z Kluską na ostatni spacer i oficjalnie, sama dla siebie, odtrąbić mogę wiosnę.

Lekki i ciepły wiatr przyniósł mi zapach rozoranej, rozpulchnionej gleby. Jakby trawa się właśnie zaczęła przebijać, rosnąć. Jakby ktoś powietrze nasączył lekkim zapachem świeżego ogórka. Pachniało jak przed burzą. Nie jak PO, ale jak PRZED. To charakterystyczny zapach, którym uwielbiam się zaciągać.

 

Jeśli zachoruję na covid i choroba zabierze mi zmysł węchu, to będzie dla mnie prawdziwa tragedia.

26 marca 2021   Dodaj komentarz

Bezrobocie, dzień....68!!!

 

Gustaw: mama, nie mam majtek!

 

Ja: Gustaw, nie mam pracy!

 

 

 

Się licytuje, gzub jeden.

 

Wyprałam mu te gacie, niech ma.

 

Piątek. Ale nie byle jaki. Dziś słoneczny piątek po śnieżnym, zimnym, wietrznym i nieprzyjemnym czwartku. Poza tym dzisiaj właśnie Szef obchodzi swoje 75 urodziny. Wczoraj,
a konto dnia dzisiejszego, dałam mu opieprz, że wiecznie marudzi. Że ile można. Że mogło być gorzej, a ten utyskuje, bo kolano go boli, bo nie ma wydolności jak 50latek, bo szybciej się męczy. Siedziałam na tylnej kanapie jego samochodu, bo akurat zaparkowaliśmy pod apteką, a przed nami była w planach wycieczka do centrum ogrodniczego, spod tej apteki. I zaczął mi marudzić. Że z czego tu się cieszyć. No jak ja słyszę takie teksty, to białko mi się ścina. Więc zaczęłam go opieprzać. Akurat byłam przy trzecim akapicie tyrady, kiedy ktoś zapukał w okno. Już chciałam warknąć, żeby się odpieprzyli, bo mam ważny monolog, ale kątem oka dojrzałam żarówiastą kamizelkę. Zaraz za kamizelką pojawiły się dwa złączone palce, które zaczęły salutować. A potem nastąpiło zapoznanie przyszłego solenizanta ze starszą aspirant Malinowską (dajmy na to)
z komendy policji. Kiedy usłyszałam Panie kierowco szanowny, zaparkował pan na zakazie….. to naciągnęłam maseczkę z brody aż po brwi, bo nie chciałam być jakoś kojarzona z bratem przez te wybryki Szefa.

 

Kiedy było już po wszystkim, to kazałam Szefowi dopatrywać się w zaistniałej sytuacji palca Bożego.
Bo ja to ujrzałam tak: mój opiernicz + upomnienie policji za parkowanie na zakazie = prezent na nadchodzące urodziny. Następnym razem nie będzie ostrzeżenia, a od razu dostanie bana od życia. Dopatruj się w tej akcji ostrzeżenia! Nie na darmo dzieci zwą mnie Wszechmocną. Jestem posłańcem dobrych, złych i w zasadzie….wszelkich wiadomości.  Nie możesz zignorować tego znaku, weź się w garść i nie opieprzaj się w życiu na tej emeryturze, zrób coś zamiast marudzić i dramatyzować. I jak do mnie mówisz, a akurat siedzisz, to podkurczaj nogi, bo jak masz wyprostowane, to pierniczysz głupoty, przy zgiętych masz lepsze przepływy jakieś i gadasz z sensem.

 

Szef płakał ze śmiechu, ale mam nadzieję, że moje słowa potraktuje serio. Całe zdarzenie chyba jednak do niego zaczęło docierać, bo dzisiaj podobno wstał już po 6 i chciał się golić z kilkudniowego zarostu, tak się otrząsnął. Powstrzymał się chyba jedynie dlatego, że jakby obudził Szefową, to miałby drugi z rzędu opieprz. Odczekał ponoć do 8 i zaczął się golić. Zadzwoniłam do niego z życzeniami, to akurat ogolił sobie pół twarzy. Na drugiej części wysmarowany był pianką, ale dzielnie odebrał telefon. No!

 

No to wyprałam Gustawowi te galoty i suszę na grzejniku, bo południe za pasem, a ten w piżamie lata. Co ja z nimi mam. Cyrk na kółkach kwadratowe jaja.

 

Ale z Szefową też jest wesoło. Kiedyś broniła się przed smartfonem, a teraz, jak wypuszczamy się na długie spacery z Kluską, to mi puszcza na tel. z YT piosenki i śpiewa. Na przykład Andre „Ale Ale Aleksandra”. Nie wspomnę o tym, że jak rano wstaje, to zdąży się wysikać i ubrać oraz zalać herbatę i od razu ładuje Tomka Strzelczyka w necie i ogląda jego popisy kulinarne przegryzając zrobioną naprędce kanapką. Wiem, bo kiedyś ich nawiedziłam rano
i z Szefową kontakt był mglisty, bo surfowała. Zapowiedziałam, że oddam ją i jej wnuki na odwyk.

 

Jak założy tik toka, to sama się wydziedziczę.

 

12 marca 2021   Dodaj komentarz
W_z_s_m-1 | Blogi