• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

w-z-s-m-1

Strony

  • Strona główna

Archiwum

  • Czerwiec 2022
  • Marzec 2022
  • Styczeń 2022
  • Grudzień 2021
  • Listopad 2021
  • Październik 2021
  • Sierpień 2021
  • Lipiec 2021
  • Czerwiec 2021
  • Maj 2021
  • Kwiecień 2021
  • Marzec 2021
  • Luty 2021
  • Styczeń 2021
  • Grudzień 2019
  • Wrzesień 2019

Archiwum styczeń 2022


Ale co tam ząb.....

....jajca się zaczęły jak wróciłam od dentysty.

W całym tym pośpiechu związanym z wizytą u zębologa, w szybkim prysznicu i ubieraniu się, musiałam jeszcze zadbać o moje comiesięczne przypadłości kobiece. I nie, nie chciałam o tym pisać, ale jak opowiedziałam o tym zdarzeniu Dzidzi, to ona stwierdziła, że dlaczego nie? Moje wnuki będą miały ubaw. A ja doszłam do wniosku, że jak być totalnie szczerym, to gdzie indziej, jak nie tu?

To był piątek, ostatnie minuty przed wyjściem do dentysty, ostatni dzień okresu, a ja w pośpiechu zaaplikowałam sobie tampon i spokojnie ruszyłam na piłowanie zęba. Armagedon emocjonalny i huśtawka nastroju miała nadejść już kilka godzin później, jak po euforii związanej z widokiem naprawionego kła, nadeszło zwątpienie czy przed założeniem tampona wyjęłam poprzedniego? Ile razy słyszałam, że pośpiech złym doradcą, to nie zliczę. Ponad dwadzieścia lat bycia kobietą i taka sytuacja. Pierwsza w moim życiu. No ale też nie co miesiąc łamię sobie zęby, więc spotkał mnie strach. Ile ja się naczytałam o skutkach ubocznych pozostawienia ciała obcego w ciele, pominę.

Postanowiłam działać i obdzwoniłam wszyskich ginekologów w mieście. Nastały takie czasy, że wizyta u lekarza prywatnie nie jest przywilejem, a nieosiągalnym luksusem. Przynajmniej jeśli chodzi o terminy. Wolny okazał się termin u doktora M. w lutym. Zgroza. Zadzowniłam nawet do przychodni, żeby spróbować się zarejestrować do lekarza na NFZ (a wiadomo, że to badanie na odpierdol, a lekarze szorstcy i niemili). I wtedy wpadłam na jedną jeszcze przychodnie w moim miecie, która nie jest aż tak znana. Trafiła się wizyta w poniedziałek na godz. 14.40 i to tylko dzięki temu, że pani w rejestracji miała w sobie okruchy współczucia i chyba dobrego humoru. Poszłam.

Najpierw sekretarka lekarza, czy tam asystentka, zrobiła ze mną wywiad (wymieniłyśmy się informacjami na temat rozmiarów stóp naszych nastoletnich dzieci i popłynęłyśmy w tym wywiadzie tak, że zamiast mojego imienia w karcie, nadała mi imię Teresa), a potem juz trafiłam przed łaskawe oblicze pana doktora, który dopytywać zaczął o szczegóły wizyty. Wtedy do gabinetu wpadła ta asystentka i mówi, że zamiast Wu, wpisała Teresa! i żeby pan doktor poprawił, bo my się tak zagadałyśmy na wywiadzie przed badaniem..... No to pan doktor wziął w dłoń długopis i skreslił Teresa, a powyżej wpisał..... Teresa. O matko, panie doktorze, pan też się pomylil! I jeszcze widzę, że numer skierowania na cytologię przepisałam od innej pacjentki, zamiast nadać nowy! Patrzyłam na to z przerażeniem w oczach, bo wiadomo, że znam jedną taką Teresę, która kiedyś należała do rodziny i zdołałam tylko wykrztusić: no t teraz nie wiem czy to dobry znak, czy zły....ta pomyłka..... 

 

doktor: no to jak to z tym tamponem jest? Zapomniala pani wyjąć czy sznureczek się urwał i nie mogła pani wyjąć? Jest ten tampon czy go nie ma?

 

ja: a skąd ja mam to wiedziec, jak ja już nic nie wiem.... zapomniałam o nim, wsiąkł czy gdzieś sobie poszedł....niech pan go odszuka!

 

Tampona nie było, ale okazało się, że jest mięśniak. Mały co prawda, ale do obserwacji.

I tak wyjaśniła się zagadka moich conocnych wizyt w wucecie na siku, bo mięśniak takie sobie miejsce wybrał, że uciska na pęcherz. Myślałam już, że to starość, a to jednak maleństwo (16 mm), które nagle pojawiło się w moim życiu. Śmiem przypuszczać (do czego głośno przyznałam się Dzidzi), że lekarz po mojej wizycie zrobił sobie na marginsie adnotację: uwaga, wariatka!

A po tym poniedziałku przyszła środa, kiedy miałam szczepienie trzecią dawką na covid. Też popołudniu. A wieczorem położyłam się spać i obudziłam sie znowu w środku nocy z potwornym bólem ramienia i treścią żołądka w gardle. Puszczałam pawie od 2 do 4 nad ranem, a o 5 miałam nastawione budzenie w tel do pracy. Okazało się, że w żłobku żniwo zbiera jelitówka, tylko rodzice skrzętnie i skrupulatnie to ukrywali.

Dzidzia mówi, że odgrażalam się, że porobię sobie badania na początku roku. I podobno idę jak burza.

Dentysta, ginekolog, szczepienie. Teraz kolej na okulistę, bo prawe oko przekazuje mi do głowy zamazany obraz, co bardzo irytuje. Co ja tam jeszcze mogę sobie za lekarzy powymyślać.....? Jak tak dalej pójdzie, to luty nie zdąży rozkwitnąć w kalendarzu, a ja trafię z rozpędu na badanie prostaty.

 

15 stycznia 2022   Dodaj komentarz

O tym, że w Konsylium przyjmują gówniarze........

.....i o tym, że chyba jestem dinozaurem w związku z tym i o tym, że chujowo się leży u dentysty, bo ślina kapie wprost do ucha.

Miałam fuksa.

Wedlug Obywatela.

A według mnie, życie jest dla mnie łaskawe, a Boziun to już w ogóle. Pstryczkiem palca wywala mi z gęby jedynkę, żebym się ocknęła, a zaraz potem daje mi możliwość zaklepania miejsca w kolejce u dentysty już na poniedziałek.

Tak się ucieszyłam, że to już w poniedziałek, taka fala szczęściamnie zalała....i nagle zadzwonił tel i pani z rejestracji z Konsylium powiedziała, że nagle zwolniło się jedno miejsce do doktora K. i czy jestem nim zainteresowana. Miejscem, nie doktorem. No pewnie! I mimo tego, że zalała mnie fala wątpliwości dlaczego ktoś nagle rezygnuje z wizty u dentysty, kiedy tak trudno się w obecnych czasach dostać do specjalisty....., mimo tego postanowiłam zaryzykowac, bo kto nie ryzykuje..... A kto ryzykuje, ten wraca do pracy po sylwestrze bez paców u dłoni albo bez zęba na przedzie.

Poszłam na umówioną wizytę. Cxekałam na korytarzu. Przyszedł po mnie jakiś gówniarz: pani Anna? Zapraszam do gabinetu. Zdążyłam pomyślec, że giermków wysyłają po klientów, to pewnie i sobie policzą za takie traktowanie, a okazało się, że to nie giermek, a sam doktor K!

Za młody, stanowczo za młody. Naszła mnie refleksja, że się starzeję, bo już takie smarki przyjmują jako lekarze......

Pierwszy moment grozy nadszedł, jak Pan K. opuścił fotel do pozycji leżącej i oznajmił mi, siadając za moją głowa, że teraz to on mi zdejmie okulary! Pomijam fakt, że jak facet ściąga kobiecie okulary siedząc tuż za jej głową, to jest to prosta pochyła prowadząca ich do łóżka. Jeśli okulary są dla Ciebie rodzajem osłony, broni, oręża, a dla mnie tym właśnie są okulary, to jak facet ściąga mi je w taki sposób, to trochę jakby mi gacie ściągnął albo stanik i to w miejscu publicznym!!!!!!!

Leżałam taka naga bez okularów-gaci na tym fotelu, pomiędzy Panem K. a jego asystentką, znieczulona w dziąsło, ślepa jak kura bo bez okularów, a on sobie z asystentką w najlepsze dyskutował o kolorze wypełnienia zęba! I to był dla mnie moment grozy nr dwa. Jak, na Boga, zaufać facetowi w doborze kolorów??????? Nauczona życiem z Obywatelem i tym, że zna cztery podstawowe kolory z palety barw, byłam posikana ze strachu, że o kolorze wypełnienia ubytku w mojej twarzy i to NA PRZEDZIE PASZCZY decyduje facet! Pamiętam sytuacje, kiedy Obywatel opisywał mi seledynowy odcień, ktory potem okazywał się szaroburą zielenią zgniłą albo kiedy ba beż mówił, że to brąz, to obawialam się po wizycie wstać z fotela i podejsć do lustra.

Finalnie okazało się, że Pan K. to wirtuoz. W dodatku musiał nieco musnąć wiedzy o artystach malarzach współczesnych, bo wiedział co i jak z tymi kolorami, a ząb mój zrobiony cacy!

Nie polecam natomiast pozycji horyzontalnej podczas leczenia zebów. Chyba, że ma się obrotną asystentkę. Pan K. wtedy takiej nie miał.

Mój boszzzzz......taki młody a taki zdolny.

Poza tym, że jak na mój gust za mody i strzelę mu z liścia jak jeszcze raz kiedyś będzie mi ściagał okulary, to pachniał czosnkiem.

Ale ząb mam. Cały.

07 stycznia 2022   Dodaj komentarz

Ważne nastomiast stało się to.....

.....czy uda mi się dostać do dentysty w piątek.

Byłam tak zdesperowana, że obmyślałam nawet plan wyjazdu do miast ościennych, by tylko pozbyć się przewiewu w paszczy i nieprzyjemnego prądu, który przeszywał mój ząb aż po czaszkę, kiedy tylko niechcący wciągnęłam zimne powietrze.

Przeszłam fazę przerażenia, potem fazę płaczu, aż doszłam do fazy śmiechu. Patrzyłam na swoje odbicie w lustrze i śmiałam sie tak, że oczy mi się pociły. Myślałam o tym, że mogłabym być bileterką w pociągach, wyssać papryczkę z oliwek bez otwierania buzi albo wciągać pesto bez otwierania paszczy. Fakt ułamania zęba zmienił moje priorytety w dwie minuty. Obywatel wzniósł za to oczy ku niebiosom w niemym podziękowaniu, że się wreszcie zamknę i nie będe się odgrażać, że ugotuję mu następną zupę nie na polędwiczkach, a na gwoździu. Pokazałam mu na migi, że w piątek od rana mamy zapierdalunek w poszukiwaniu dentysty.

Zanim nadszedł dzisiejszy dzień, to zastanawiałam się w końcu czy sobie nie wmontować przy okazji w tę jedynkę jakiegoś drogocennego kamienia? Jak Mick Hucknall z Simply Red.  Obywatel miałby drogocenną (drogą i cenną) żonę. Nie wiem do jakiego ostatecznie wniosku doszam, bo na wieczór poprosiłam Obywatela, żeby mi polał Janka Wędrowniczka cynamonowego, a że płyny mogłam przyjmować bezboleśnie jedynie przez słomkę, to przekonałam się czym jest bezdech z powodu alkoholu. Tak mnie zatkało, jak zaciągnęłam trunek, że zapomniałam na chwilę jak się oddycha. A jak szybko wprowadziłam się w stan nieważkości, juhuuuuuu! Osttania rzecz, jaką zapamiętałam, to że Mick Hucknall był niegdyś moim obiektem pożądania. Marzyłam o dredach, marzyłam o rudych dredach, marzyłam o nim, marzyłam naprawdę.

07 stycznia 2022   Dodaj komentarz

Polędwiczki

Ugotowałam zupę ogórkową i wtedy wypadł mi ząb. Ale po kolei.

Zupa ogórkowa została wybrana na obiad przez głosowanie demokratyczne.

 

Ja: na obiad mięso czy zupa?

chłopaki: zupa!

ja: jaka?

Gustaw: ogórkowa!

ja: ale....może być czerwona?  Bo juz wtedy brnęłam w kierunku pomidorowej.

 

Ale wtedy pomyślałam sobie, że właściwie dlaczego nie zacząć stycznia od jakiegoś wyzwania? I podreptałam do sklepu po polędwiczkę i przecier ogórkowy, a następnie odpierdzieliłam im taką zupę, że palce lizać.

Z zachwytem zaczęłam o tym opowiadać Obywatelowi, który wiózł mnie prosto po swojej pracy samochodem do sklepu. Skończyłam opowieść zanim ją zaczęłam, bo jak tylko, zgodnie z chronologią, dobrnęłam do polędwiczek, to on nagle stwierdził, że polędwiczek nie lubi i jakoś tak w zupie mu one nie pasują.

Przez chwilę wieszałam na nim psy, a potem postanowiłam złowrogo milczeć do niewiadomokiedy. No bo dlaczego nie lubi polędwiczek, a przez to wszystkich zup, które na polędwiczkach gotuje? On trochę wyskoczył z tym wyznaniem jak na przykład córka męża cioci z pierwszego małżeństwa, że ma, dajmy na to, afty po seksie oralnym z chłopakiem swojejgo najlepszego przyjaciela, który jest gejem, a to wszystko przy wigilijnym stole. No naprawdę. Po krótkiej analizie uznałam, że nie wypada tu nie strzelić focha.

Pod wieczór wybrałam się do rodziców z Żulianą i tam snułam opowieść o tym, że moje starania nie zostały docenione, nie otarły się nawet o taką możliwość, bo nie dobrnęłam do końca opowieści i do puenty, że mojemu staremu nie pasują, kurwajegomać, polędiwczki! Zagryzałam sobie opowieść  paluszkami z sezamem i w pewnym momencie myślałam, że jeden z nich przykleił mi się do zęba. Jakież było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że próbując go ściągnąć, tego chama sezamka, w palcach został mi kawałek zeba. Ale żeby tam gdzie w głebi paszczy.... ale to jedynka! Upierdoliłam sobie jedynkę sezamkiem! Kto by pomyślał? Któż by się spodział???????!!!!!

To była nauczka. Żeby nie skupiać się na błahych sprawach, na banałach jak zupa ogórkowa. Istotą mojej egzystencji stała się zagwozdka: gdzie ja do pioruna zrobię sobie ząb w tak krótkim czasie, przed powrotem z urlopu do pracy? A pamiętać należy, że to była środa wieczór, czwartek to było święto trzech króli, a potem jeden jedyny piąteczek i miałam uwierzyć w to, że będę miała szczęście i ktoś mnie przyjmie i pozakleja mi jedynkę?

Zupa ogórkowa już nie miała znaczenia. Ważne natomiast stało się to.......

07 stycznia 2022   Dodaj komentarz

8 rano, a za oknem ciemno?

Tyle miałam planów.

Że będę wstawała ciut świt i będę organizowala sobie dni tak, żeby wykorzystać je na maxa. Że będę robiła jedną kreatywną rzecz dziennie: zdjęcie, obrazek, malunek na drewnie i takie tam.

A przecież mam urlop. Mam urlop i mam odpocząć i się zelaksowac. Nastepny taki bonus w postaci ichnastu dni wolnych jednym ciurkiem, to zdarzy mi się bliżej czerwca pewnie.

A wiec (a w dupie mam, że się zdania nie zaczyna od "więc") zrobimy tak: dopiłam kawę i zaraz pakuję się do łóżka. Dzieci nauka online, Obywatel wyjechany i szkoli ludzi, a ja wskakuje pod kołdrę, przytulam Żulianę i odcinam się od tego wtorku. Jestem zmęczona, śpiąca i kicham tak, że właśnie sobie usmarkałam grzywkę.

Jakiś czas temu Obywatel zapytał mnie co chciałabym na urodziny. I wymyśliłam sobie, ze chciałabym voucher do CCC, bo mi się zamarzyły kozaki na wiosnę, skórzane, czarne, na słupku. Nie wiem skąd, nie wiem jak, ale one - te kozaki - zamieszkały w mojej głowie i nie chcą się wyprowadzć. A jak powszechnie wiadomo - jesli nie możesz czegoś zmienić, to zaakaceptuj to.

No i jeszcze taka myśl mnie naszla z okazji postanowien noworocznych, które wszyscy robią i się nimi chwalą: nie mam postanowień. Minęłam czterdziestkę i nie będe już postanawiac nic, bo nie tak chcę spędzać kolejny i kolejny rok życia, żeby się spinać, że nie odhaczyłam czegośtam. I to rozczarowanie potem.

Odtąd zamierzam w moim życiu tak sobie płynąć i się nim cieszyć. Stąd decyzja o wskoczeniu pod kołdrę za sekund kilka dosłownie. No bo ósma rano, a za oknem szaro, ciemno. No kto to widział...

04 stycznia 2022   Dodaj komentarz
W_z_s_m-1 | Blogi