Polędwiczki
Ugotowałam zupę ogórkową i wtedy wypadł mi ząb. Ale po kolei.
Zupa ogórkowa została wybrana na obiad przez głosowanie demokratyczne.
Ja: na obiad mięso czy zupa?
chłopaki: zupa!
ja: jaka?
Gustaw: ogórkowa!
ja: ale....może być czerwona? Bo juz wtedy brnęłam w kierunku pomidorowej.
Ale wtedy pomyślałam sobie, że właściwie dlaczego nie zacząć stycznia od jakiegoś wyzwania? I podreptałam do sklepu po polędwiczkę i przecier ogórkowy, a następnie odpierdzieliłam im taką zupę, że palce lizać.
Z zachwytem zaczęłam o tym opowiadać Obywatelowi, który wiózł mnie prosto po swojej pracy samochodem do sklepu. Skończyłam opowieść zanim ją zaczęłam, bo jak tylko, zgodnie z chronologią, dobrnęłam do polędwiczek, to on nagle stwierdził, że polędwiczek nie lubi i jakoś tak w zupie mu one nie pasują.
Przez chwilę wieszałam na nim psy, a potem postanowiłam złowrogo milczeć do niewiadomokiedy. No bo dlaczego nie lubi polędwiczek, a przez to wszystkich zup, które na polędwiczkach gotuje? On trochę wyskoczył z tym wyznaniem jak na przykład córka męża cioci z pierwszego małżeństwa, że ma, dajmy na to, afty po seksie oralnym z chłopakiem swojejgo najlepszego przyjaciela, który jest gejem, a to wszystko przy wigilijnym stole. No naprawdę. Po krótkiej analizie uznałam, że nie wypada tu nie strzelić focha.
Pod wieczór wybrałam się do rodziców z Żulianą i tam snułam opowieść o tym, że moje starania nie zostały docenione, nie otarły się nawet o taką możliwość, bo nie dobrnęłam do końca opowieści i do puenty, że mojemu staremu nie pasują, kurwajegomać, polędiwczki! Zagryzałam sobie opowieść paluszkami z sezamem i w pewnym momencie myślałam, że jeden z nich przykleił mi się do zęba. Jakież było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że próbując go ściągnąć, tego chama sezamka, w palcach został mi kawałek zeba. Ale żeby tam gdzie w głebi paszczy.... ale to jedynka! Upierdoliłam sobie jedynkę sezamkiem! Kto by pomyślał? Któż by się spodział???????!!!!!
To była nauczka. Żeby nie skupiać się na błahych sprawach, na banałach jak zupa ogórkowa. Istotą mojej egzystencji stała się zagwozdka: gdzie ja do pioruna zrobię sobie ząb w tak krótkim czasie, przed powrotem z urlopu do pracy? A pamiętać należy, że to była środa wieczór, czwartek to było święto trzech króli, a potem jeden jedyny piąteczek i miałam uwierzyć w to, że będę miała szczęście i ktoś mnie przyjmie i pozakleja mi jedynkę?
Zupa ogórkowa już nie miała znaczenia. Ważne natomiast stało się to.......
Dodaj komentarz