• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

w-z-s-m-1

Strony

  • Strona główna

Archiwum

  • Czerwiec 2022
  • Marzec 2022
  • Styczeń 2022
  • Grudzień 2021
  • Listopad 2021
  • Październik 2021
  • Sierpień 2021
  • Lipiec 2021
  • Czerwiec 2021
  • Maj 2021
  • Kwiecień 2021
  • Marzec 2021
  • Luty 2021
  • Styczeń 2021
  • Grudzień 2019
  • Wrzesień 2019

Archiwum styczeń 2021


< 1 2 3 4 5 >

Bezrobocie, dzien 25

No i faktycznie nie obetnę sobie grzywki, całe szczęście.  Dzis już jestem trzeźwa i mi przeszło. 

W najbliższą środę zebranie z rodzicami online.

Bym wyglądała... Wystarczy, że wystąpię w kołnierzu ortopedycznym handmade: poskręcało mnie w nocy i ledwo się ruszam. 

28 stycznia 2021   Dodaj komentarz

Bezrobocie, dzień 24.

Nie obetnę sobie sama grzywki majac już tak długie włosy, bo się obawiam, że będę  wyglądała chujowo.

Nie upiję się już do porzygu, no bo weź.

Nie pofarbuję już włosów na ogniście rudy, bo przecież to niełatwe wrócić do swojego blondu.

Nie obetnę włosów, bo je tak długo zapuszczałam.

Nie ubiorę sukienki, bo jestem niezgrabna.

Nie założę kapelusza do dżinsów, bo przecież jak będę wyglądać. Najwyżej powieszę go sobie na ścianie.

Nie zjem chleba z 2cm warstwą Nutelli.

Nie zapalę w miejscu publicznym, bo przecież kobieta z fajką wygląda tak niefajnie.

Nie pójdę poćwiczyć na siłownię, bo wstyd, każdy będzie się gapił.

A w domu? No w domu poćwiczę, ale NIE teraz. Kiedyś. Zaraz.

Nie będę snuła z Obywatelem planów budowy domku na działce, bo 1. do emerytury jeszcze ho ho (domek na emeryturę, może ciut wcześniej), 2. a skąd na to kasę? Teraz ledwo, a za chwilę jeszcze pewnie studia dzieciaków, trzeba będzie może wspomóc... 3. mnie to już denerwuje. To planowanie na spontanie, co pól dnia zmiana koncepcji.

Dużo jest takich rzeczy.

Duuuużo więcej.

I więcej już takich NIE nie przybędzie.

Pomyślałam o tym z trzech powodów.

 

Pierwszy powód, to Artur. Miał 42 lata i był ledwo moim znajomym, ale jednak nie jeden, nie jedenaśnie melanży wspólnie przeżyliśmy. Był barmanem w lokalu, do którego chodziłam. Właśnie zmarł. Był w wieku Obywatela i chorował na serducho, które nie wytrzymało. Kiedy myślę o Arturze, to myślę sobie, że on żył jak chciał. A może chciał żyć kiedyś lepiej? A jednak za lat młodzieńczych, kiedy go poznałam, a każde z nas za przyszłość odległą uznawało spacer do piekarni o 5 rano po imprezie (w momencie, gdy była 21 wieczorem przed imprezą), wydawał się być królem swojego życia. Pogodny, uchachany, szczęśliwy, wśród ludzi, dobrze się tym życiem bawił, naprawdę. Tak sądzę. Dwa lata temu poszłam z Obywatelem na piwko, a tam sobie grał jakiś zespół reggae i nas ciut poniosło i wystąpiliśmy na parkiet, a Artur dorabiał sobie kasując za wejście na tę imprezę. My tańczyliśmy, a on podpierał ścianę i sobie patrzył. Już wtedy nie było mowy o tańcach, on chyba nawet nie mógłby pobiec. Miał wtedy 40 lat i świat mu się kończył.

 

Drugi powód nosi imię Tadeusz i jego właściciel dzisiaj powiedział do mnie: jezu....czterdziestka...potem pięćdziesiątka...  Tak. Moja zbliżająca się cztrdziestka. Czekam na nią, serio. Kiedyś się wystraszyłam trzydziestki. Z tego przestrachu mój świat na długie lata stanął i sięprzyblokowałam na wielu płaszczyznach. Chyba byłam dla siebie niemiła, nie doceniałam się.

 

Trzeci powód ma na imię Malina i właśnie podejrzałam jej zdjecia na IG. Jest zakochana, zaczęła swoje dorosłe życie z dala od domu w pięlknym mieście i dziś widziałam jej krótki filmik w necie. A że jest podobna do mnie (może włosy, może...nie wiem), to ujrzałam na tym filmiku siebie, kiedy miałam te 19 lat. I pomyślałam: mój boszzzzzz. Ile ja czasu zmarnowałam myśląc, że czegoś nie wypada. I to w najlepszym momencie życia.

 

No chyba, że ten moment się u mnie właśnie dopiero zaczyna?

 

27 stycznia 2021   Dodaj komentarz

Bezrobocie, dzień 23

Taaaaaaaak się odcięłam od netu, że dzisiaj, zaraz po przebudzeniu i ogarnięciu trzódki, odpaliłam gugla. Wpadłam na pomysł, żeby pracy poszukać też za mostem, w mieście obok. Surfowałam po ogłoszeniach UP odziana w piżamę, z kubkiem kawy w dłoni i......wpadłam na ogłoszenie, które mnie nawet zainteresowało. 

Dopieściłam list motywacyjny, uaktualniłam go, dodałam co musiałam, pousuwałam też to, co musiałam. Na przykład jedno zdanie brzmiące: Nie mam problemów z nałogami, jestem również osobą zdyscyplinowaną i punktualną. 

Stek bzdur. Od początku do końca.

Z ta punktualnością to bym może....no ale jak mnie przyjemność przyciśnie i na drugi dzień zaśpię, to jak się z kłamstwa wytłumaczę?

 

26 stycznia 2021   Dodaj komentarz

Bezrobocie, dzien 22

Uciekło mi gdzieś kilka dni.

Weekend sponsorował sernik z polewą: słony karmel oraz film z netflix, na którym zasnęłam wciśnieta pomiędzy Obywatela, Gustawa i Kluskę. 

 

Wczoraj późnym wieczorem Obywatel oznajmił mi, że w pudełku zostały ostatnie dwie sztuki papierosów, z czego on wypala właśnie jedną i kladzie się spać. O. Taka sytaucja. Jako, że nie mam problemu z niepaleniem (np. z braku papierosów czy z powodu niesprzyjających na palenie okoliczności), od wczorajszej nocy, aż po chwilę obecną - nie palę. Bo nie mam. Ale za chwilę do domu wróci Obywatel i na bank przyniesie fajki. Jemu jakoś nie chce wejść do głowy, że to okazja każe nam palić. Nie nałóg. Albo...nałóg, jak ktoś ma słabą wolę. Ja nie wiem jaką wolę posiadam, albowiem wdrukowałam sobie do gowy kilka lat temu, że mam guzik "nie palę". Jak go wcisnę, to nie palę. I już.

 

Przed śniadaniem podjęłam decyzję o odcięciu się od Internetu. Takiego zbędnego neta, umówmy się. Przecież nie zrezygnuję całkiem. Życie mi ucieka. Ale zanim to zrobię, to muszę jeszcze kilka rzeczy online zamówić.

25 stycznia 2021   Dodaj komentarz

Bezrobocie, dzień 17

Rodzic odpowiedzialny, cz. 2 i mam nadzieję, że ostatnia.

 

Otwieram oko, ale tylko trochę, przeciągam się, za oknem jeszcze ciemno. Słyszę krzątaninę w kuchni. Myślałam, że Obywatel ogarnia poranną zmianę przy czajniku i postanowiłam kimnąć jeszcze 2 min. I nagle słyszę chrapanie. Chrapanie po mojej prawej. I to był Obywatel.

To jest takie uczucie, kiedy nagle uświadamiasz sobie rano, że to jednak nie sobota, a wtorek na przykład i pędzisz w podskokach do łazienki na siku (a właściwie po co? siku zrobię w robocie, nieumyte kły zamaskuję holsem, a bufet se bardziej psiknę psikaczem zamiast brać prysznic. Na przykład). Takie uczucie, jak kubeł zimnej wody, kiedy się tego absolutnie nie spodziewasz. Takie mocne zassanie powietrza w przypływie paniki. Kiedy nagle okazuje się, że Obywatel wcale nie parzy mi kawy, bo chrapie obok tak bardzo, że wciąga nosem kołdrę. Kiedy okazuje się, że tam w kuchni, przy czajniku krząta się moje dziecko i organizuje sobie śniadanie, bo matka uderza w kimono.

Mam takie coś w środku, pewnie wyssane z mlekiem matki, może jakoś wdrukowane, że jeśli jestem w domu i mam luksus łażenia pół dnia w dresach albo piżamie, to chcę młodym ułatwić, pousuwać spod zaspanych kończyn te mini kłody w postaci robienia sobie śnaidania i herbaty. Chociaż tyle mogę. I chcę. Jak nie śpię. Szefowa też mi serwowała śniadanka. I wcale mnie to w życiu dorosłym nie skrzywdziło. Nie jestem jakaś bardziej nieogarnięta i rozmemłana. Nie zachowuję się jak królewna.

Jak już, to jak księżniczka.

 

20 stycznia 2021   Dodaj komentarz
< 1 2 3 4 5 >
W_z_s_m-1 | Blogi