Bezrobocie, dzien 22
Uciekło mi gdzieś kilka dni.
Weekend sponsorował sernik z polewą: słony karmel oraz film z netflix, na którym zasnęłam wciśnieta pomiędzy Obywatela, Gustawa i Kluskę.
Wczoraj późnym wieczorem Obywatel oznajmił mi, że w pudełku zostały ostatnie dwie sztuki papierosów, z czego on wypala właśnie jedną i kladzie się spać. O. Taka sytaucja. Jako, że nie mam problemu z niepaleniem (np. z braku papierosów czy z powodu niesprzyjających na palenie okoliczności), od wczorajszej nocy, aż po chwilę obecną - nie palę. Bo nie mam. Ale za chwilę do domu wróci Obywatel i na bank przyniesie fajki. Jemu jakoś nie chce wejść do głowy, że to okazja każe nam palić. Nie nałóg. Albo...nałóg, jak ktoś ma słabą wolę. Ja nie wiem jaką wolę posiadam, albowiem wdrukowałam sobie do gowy kilka lat temu, że mam guzik "nie palę". Jak go wcisnę, to nie palę. I już.
Przed śniadaniem podjęłam decyzję o odcięciu się od Internetu. Takiego zbędnego neta, umówmy się. Przecież nie zrezygnuję całkiem. Życie mi ucieka. Ale zanim to zrobię, to muszę jeszcze kilka rzeczy online zamówić.
Dodaj komentarz