O tym, że w Konsylium przyjmują gówniarze........
.....i o tym, że chyba jestem dinozaurem w związku z tym i o tym, że chujowo się leży u dentysty, bo ślina kapie wprost do ucha.
Miałam fuksa.
Wedlug Obywatela.
A według mnie, życie jest dla mnie łaskawe, a Boziun to już w ogóle. Pstryczkiem palca wywala mi z gęby jedynkę, żebym się ocknęła, a zaraz potem daje mi możliwość zaklepania miejsca w kolejce u dentysty już na poniedziałek.
Tak się ucieszyłam, że to już w poniedziałek, taka fala szczęściamnie zalała....i nagle zadzwonił tel i pani z rejestracji z Konsylium powiedziała, że nagle zwolniło się jedno miejsce do doktora K. i czy jestem nim zainteresowana. Miejscem, nie doktorem. No pewnie! I mimo tego, że zalała mnie fala wątpliwości dlaczego ktoś nagle rezygnuje z wizty u dentysty, kiedy tak trudno się w obecnych czasach dostać do specjalisty....., mimo tego postanowiłam zaryzykowac, bo kto nie ryzykuje..... A kto ryzykuje, ten wraca do pracy po sylwestrze bez paców u dłoni albo bez zęba na przedzie.
Poszłam na umówioną wizytę. Cxekałam na korytarzu. Przyszedł po mnie jakiś gówniarz: pani Anna? Zapraszam do gabinetu. Zdążyłam pomyślec, że giermków wysyłają po klientów, to pewnie i sobie policzą za takie traktowanie, a okazało się, że to nie giermek, a sam doktor K!
Za młody, stanowczo za młody. Naszła mnie refleksja, że się starzeję, bo już takie smarki przyjmują jako lekarze......
Pierwszy moment grozy nadszedł, jak Pan K. opuścił fotel do pozycji leżącej i oznajmił mi, siadając za moją głowa, że teraz to on mi zdejmie okulary! Pomijam fakt, że jak facet ściąga kobiecie okulary siedząc tuż za jej głową, to jest to prosta pochyła prowadząca ich do łóżka. Jeśli okulary są dla Ciebie rodzajem osłony, broni, oręża, a dla mnie tym właśnie są okulary, to jak facet ściąga mi je w taki sposób, to trochę jakby mi gacie ściągnął albo stanik i to w miejscu publicznym!!!!!!!
Leżałam taka naga bez okularów-gaci na tym fotelu, pomiędzy Panem K. a jego asystentką, znieczulona w dziąsło, ślepa jak kura bo bez okularów, a on sobie z asystentką w najlepsze dyskutował o kolorze wypełnienia zęba! I to był dla mnie moment grozy nr dwa. Jak, na Boga, zaufać facetowi w doborze kolorów??????? Nauczona życiem z Obywatelem i tym, że zna cztery podstawowe kolory z palety barw, byłam posikana ze strachu, że o kolorze wypełnienia ubytku w mojej twarzy i to NA PRZEDZIE PASZCZY decyduje facet! Pamiętam sytuacje, kiedy Obywatel opisywał mi seledynowy odcień, ktory potem okazywał się szaroburą zielenią zgniłą albo kiedy ba beż mówił, że to brąz, to obawialam się po wizycie wstać z fotela i podejsć do lustra.
Finalnie okazało się, że Pan K. to wirtuoz. W dodatku musiał nieco musnąć wiedzy o artystach malarzach współczesnych, bo wiedział co i jak z tymi kolorami, a ząb mój zrobiony cacy!
Nie polecam natomiast pozycji horyzontalnej podczas leczenia zebów. Chyba, że ma się obrotną asystentkę. Pan K. wtedy takiej nie miał.
Mój boszzzzz......taki młody a taki zdolny.
Poza tym, że jak na mój gust za mody i strzelę mu z liścia jak jeszcze raz kiedyś będzie mi ściagał okulary, to pachniał czosnkiem.
Ale ząb mam. Cały.
Dodaj komentarz