• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

w-z-s-m-1

Strony

  • Strona główna

Linki

  • Bez kategorii
    • bmp
    • nothing more
    • sentymentalizm
    • Stary i może

Archiwum

  • Czerwiec 2022
  • Marzec 2022
  • Styczeń 2022
  • Grudzień 2021
  • Listopad 2021
  • Październik 2021
  • Sierpień 2021
  • Lipiec 2021
  • Czerwiec 2021
  • Maj 2021
  • Kwiecień 2021
  • Marzec 2021
  • Luty 2021
  • Styczeń 2021
  • Grudzień 2019
  • Wrzesień 2019

Najnowsze wpisy, strona 6


< 1 2 ... 5 6 7 8 9 ... 16 17 >

Brak mi pomysłów na tytuł notki.

A wszystko dlatego, że bezrobocie się skonczyło i nie mogę zwyczajnie odliczać, a muszę wymyślać.

Na szczęście tytuł, to tytuł, a nie treść. Życie pisze mi treści takie, że .... na przykład przedwczoraj, niedziela. W niedzielne południe poszliśmy się schłodzić na plażę z Żulką i to schłodzenie zrobiło dobrze wszystkim, prócz mnie. Z plaży wjechaliśmy na działkę do rodziców i wtedy zagaiłam do Szefowej: Słuchaj, skup się teraz, bo zapytam o ważną rzecz. Pamiętasz jak  miałam cztery lata?

Szefowej zaświeciło się w oczach zleksza, bo wyczuła chyba jakąś hecę.

Szefowa: mów dalej.....

Ja: miałam takie zdjęcie grupowe przedszkolne czarno-białe, ale pamiętam, że bluzeczka była błękitna i strasznie jej nie lubiłam. Do tego ubrałaś mi taka kieckę na szelkach, w kwiaty. I przypięłaś pod szyję ozdobną biała muszkę z jakiegoś plastiku. Pamiętasz?

Szefowa patrzy, ale mnie nie widzi, bo błąka się myślami w przeszłości. Nie pamięta.

Ja: miałam wtedy na twarzy takie suche plamy, takie czerwone i na zdjęciu to widać.

Szefowa: a!!! Teraz pamiętam! Ta spódnica była z Belgii, od wujka Zbycha i cioci Lili. A te spodenki w paski pamiętasz? Ja mam je do dziś! Albo te inne, krótkie...pamiętasz?

Ja: mama, skup się, ja nie o ciuchach. Ja o włosach! Miałam na tym zdjęicu obcięte włosy do ramion, z grzywką. I ja bym chciała mieć trochę taką grzywkę jak wtedy, odrobinę. [i teraz następuje pytanie roku dotyczące przeszłości sprzed 36 lat]. Jak mi ją ścięłaś?

 

Mama oddzieliła mi grzebieniem na głowie tzw. "linię pamięci", a ja spięłam włosy gumką, pojechałam do domu i wzięłam do ręki nożyczki.

Gdybym ja była zwierzęciem doświadczalnym, to powinni mnie od razu ubić, bo niczego się nie uczę. Nie nauczyłam się jeszcze, że nie powinnam sama ścnać sobie włosów i prawdopodobnie nie nauczę się tego nigdy.

Ciachnęłam nożyczkami tu i tam, poprawiłam, bo niby za długa. Wszystko to wg wskazówek Macieja Maniewskiego z YT, profesjonalnego fryzjera, który dzieli się cennymi radami dotyczącymi włosów. Na przykład takimi: nigdy nie rób tego sama w domu, bo to się nie uda.


Jak umyłam i wysuszyłam włosy, to okazało się, ze grzywkę musiałam sobie obcinać toporkiem. W efekcie nie przód się liczy, bo można wymodelować, a tył. Okazało się, że obcięłam się na garnek, bo zagarnęłam z tyłu za dużo włosów na przód (znaczy, że Szefowa się wczuła z "linią pamięci") i teraz mam na głowie włosy obcięte jak od garnka, a spod nich wystają te moje długie. Przebiłam Limala, jak Boga kocham. Powinien sie wstydzić. Żeby nie wyglądać jak fanka wczesnych lat 80, powinnam robic zaczeskę z tyłu na przód i w dodatku pofarbować to pasmo na oczojebny kolor, żeby chociaż ciut się upodobnić do rodzimej Ostrowskiej, ktora ryczała z ekranu Szklanaaaa poogoooodaaaa, szyby niebieskie od telewizorów!

 

22 czerwca 2021   Dodaj komentarz

Drugi tydzień pracy.

Weszłam jak w masło.

Mała grupa dzieci, bo tylko 12, a i tak jeszcze nie było wszystkich na jeden raz w instytucji. Pracuję z Patrycją, młodziutką i sliczną jak z obrazka, rudowłosą (farba, ale hu kers?) studentką pedagogiki, która zdobywa doświadczenie dopiero. Jest bardzo miła, serdeczna i uczynna. Chyba nie jest z tych kłótliwych, chociaż czas dopiero pokaże.

To mały żłobek, bardzo przytulny. To moja ostoja na jakieś 2 lata, wtedy uderzam do przedszkola Bajka, w którym byłam zatrudniona. Tęsknię za tamtym zespołem ludzi, za tymi babami.

Na razie mam już zaliczone małe sukcesy. Organizacyjne i pedagogiczne, wychowawcze. Drugiego dnia pracy nauczyłam ich na przykład, moje małe wojsko, że jak piją, to muszą usiąść na dywanie (a piją z takiej plastikowej flaszki z rurką w środku. A niech się któryś zakrztusi na mojej warcie, to nogi z dupy powyrywam). A propos dupy, dziś na moje kolano usiadła Madzia podczas zmiany pampersa metodą na chybcika, czyli w locie. Okazało się, że nie zrobiła jedynie jedyneczki, a i dwójeczkę. I nie ostrzegła, małpa mała. miałam na sobie dziś ciemnoniebieskie dżinsy i .......gównianą łatę na kolanie.

17 czerwca 2021   Dodaj komentarz

Bezrobocie, dzień 154.......

....i ostatni.

Od jutra do pracy w prywatnym żłobku Akademia Malucha, rzut beretem od mojego domu.

Fajnie?

Fajnie.

Ale się okaże.

 

Tymczasem sprzedałam to i owo na vinted i zarobiłam tym, okazuje się, na kupno domku holenderskiego, ale o tym w innym poście.

 

Spodnie typu "zasuwki"

 

Sprzedam z żalem spodnie. Ubrane raz, ale jaką w nich przeżyłam przygodę!
Wyobraz sobie, że jest leniwe niedzielne przedpołudnie. Na gazie pyrka rosół, dzieci się dzien wcześniej porządnie wyszorowały i pachną, stary wziął wolne z pracy i umył samochód, którym będzie mnie wiózł przez miasto, sąsiedzi wyjątkowo nie zrobili w nocy libacji, dzięki czemu jestem wypoczęta aczkolwiek na kacu (ave zbawienny rosół!).
Wychodzę z Żulką na spacer i postanawiam ubrać się w rzeczone spodnie oraz eleganckie espadryle.
I nagle Żula dostrzega na spacerze kota, kot dostrzega, że ma prze****ne i postanawia się teleportować na drzewo. Żula daje ognia za kotem, a ja za Żulą (bowiem skupiona na tym, by nie wdepnąć espadrylem w gówienko, zapomniałam odpiąć smycz). A na tym drzewie, w gnieździe, ptasie niemowlęta (porobione że strachu, bo włazi kot).
Wrony drą się bo młode w niebezpieczeństwie, kot drze się wniebogłosy, Żula drze się na kota, a ja na Żulę. Na to wszystko wychodzą wlasnie ludzie z kościoła....
Jak to się ma do spodni?
Ano tak, ze są bardzo wygodne i można w nich zacnie zasuwać (dając duże susy), a gumka w tyle elegancko opina material na zadupiu. Jak ubierzesz espadryle/trampki/sandaly/laczki z futerkiem, to możesz nawet pobiegać, a spodnie trzymają fason. Jak włożysz szpilki, to będzie superseksi wystrzałowo (tylko wtedy bym nie wychodziła z psem. Chyba, że masz yorka).
Mnie się schudło, więc sprzedaję.
Nogawka od środka ma długość 68cm, a od zawietrznej 92cm.
Stan: igła.
Żula, moja Osobista Asystentka Sprzedaży, nie podlega transakcji.

 

 

Sukienka typu "If you're going to San Franciscooooo"

 

If you're going to San Francisco
Be sure to wear some flowers in your hair
If you're going to San Francisco
You're gonna meet some gentle people there

 

W moich żyłach płynie jakby błękitna krew, ale dusza absolutnie calkiem niearystokratyczna, poniewóż zupełnie hippisowska. A tak w ogóle, to tłukę schabowe przy Prodigy, wyciszam się słuchając T. Bennetta, moje serce i dusza należą do Depeche Mode, ale jak ubieram kiecki, to nucąc piosenkę o San Francisco wlasnie. Ja to bym się nadawała na dziewczynę hipisa Manuela, który serwuje susz z melisy za barem De Coyote, ale nikomu nie mówcie. Jestem w końcu poważną kobietą z dwojka dzieci i wzorowo prowadzę dom (defraudacje z konta starego się nie liczą, absolutnie). Jedyne co palę, to kadzidełka i czasem mosty, ale tak to miód malina.

 

Bylam w tej sukience na Woodstock w Kostrzynie nad Odrą razem z Żulą. Ona przywiozła sobie kapelutek oraz wspomnienie o kradzionej kiełbasie z ogniska, a ja odciski, spalone słońcem plecy i masę zdjęć.

 

Sukienka cienka jak mgiełka, cudownie miękka i przewiewna.
Bez ramiączek, ale wierzę, że sobie z tym poradzisz.
Rozmiar L-XL.
Zmyslowo opływa biodra, podkreśla krągłość ramion. Przewygodna kiecka hippie/vintage/retro/asere he. Do kurtki dżinsowej, do sweterka i bolerka, do czego tam chcesz. O, torebka z frędzlem w okolicy kiecki tez rozpala wyobraźnię. Jeśli jesteś dziewczyną hipisa, jak ja, to w ogóle się nie zastanawiaj.

 

Asystentka Sprzedaży i Kontroler Jakości oraz podróżnik z krwi i kości- Żula, nie podlega transakcji.

Peace ✌🌼🦋

 

 

06 czerwca 2021   Dodaj komentarz

Bezrobocie, dzień 147

Czasami nalepszym wyjściem jest powiedzenie prawdy - to z "Kominsky Method". Prawda jest taka, że stopy me osiadły delikatnie i miękko na mieliźnie. Ta mielizna, niczym przystań życiowa, ma swoja nazwę, status. To sytuacja beznadziejna ponoć, która w opiece społecznej ma swoją nomenklaturę, a brzmi ona: zagrożenie ubóstwem.

Jestem osobą bezrobotną, ale z potencjałem marzycielskim, a to już coś. Z takiej sytuacji patowej, którą jest zagrożenie ubóstwem, potrafię wyciągnąć same dobre rzeczy. Tylko jeszcze nie wiem jakie, ale pewnie jutro się dowiem zaraz po kawie.

Chodzi o to, że ja się tak nie czuję, bo zawalczyłam o swoje, ale teraz muszę trochę jeszcze powalczyć, żeby już całkiem było po mojemu. Natomiast życie płynie dalej, a zasiłki się konczą, więc spadam na niższy level, który jest właśnie dla osób zagrożonych ubóstwem i to jest przedostatni etap, jak mniemam. Ostatnim jest bezdomność.

Wcale nie czuję się z tym źle, powiem Ci, mój pra pra prawnuku (być może). Podchodzę do tego z ciekawością. Bo mogę. Bo mam dach nad głową i Obywatela, który cięgnie ten wózek dalej, żebym mogła na spokojnie doświadczać kolejnych etapów na tej równi pochyłej.

Poszłam na kolejną rozmowę kwalifikacyjną, która wcale nie leżała w moich kompetencjach, ale naciski familii były znaczne. Od razu na wejściu się wkurwiłam na swoją niewiedzę  w przedmiocie posady, o którą miałam zawalczyć, a ktorej nie chciałam i na to, że uległam rodzinie i poszłam na tę rozmowę. Chyba najbardziej właśnie na to drugie.

No i skończyło się zanim się zaczęło, bo weszłam, usiadłam i po dwóch minutach rozmowy powiedziałam szanownej komisji, że ja się na to stanowisko nie nadaję i że przepraszam za zmarnowany czas, i że ja uważam rozmowę za skończoną. Że mi bliżej do ludzi niż do biurka aktualnie. Że sorry za szczerość, ale bezrobocie mi kazało tu przyjść, a nie własne przemyślenia i przekonania.

Na co mi kierowniczka powiedziała, że bardzo docenia szczerość, bo nie każdego na to stać i że mój list motywacyjny był jednym z najlepszych jaki czytała w życiu.

Ciekawe czy pisałam na kacu, muszę potem jeszcze raz przeczytać.

Po powrocie do domu, kiedy kurz opadł, odebrałam telefon, że oni mnie chcą do opieki społecznej na roboty publiczne. Źle to brzmi, co nie? Ale jest rodzajem praktyk. Tak, to też brzmi źle. Ale to praca płatna, która się liczy do emerytury itepe itede. Nie wiem co z tego wyjdzie, bo sprawa jest w toku.

 

Sukienka plisowana

Czarna? Grafitowa? Diabli wiedzą.
Sukienka maxi, ale siega do połowy łydki. Dłuższa na bokach. Plisowana jak ta-la-la. Dałabym zdjęcie pokazowe, ale nie ogoliłam nóg, darujcie.
Ubrana raz, do szpilek i kwiatów we włosach, ale mialam zakusy, żeby wskoczyć w glany, a na plecy wrzucić ramoneskę. Tez by zagrało.
Do sukienki można założyć pasek i wyglądać na szybką i gibką, a można nosić puszczoną luzem i wtedy wyglądasz jak wyżej z tą różnicą, że możesz pochłonąć 4 laguny i mieć wzdęcie po grochówce, a i tak nic nie widać.
Rozmiar uniwersalny, oversize, jak mówią na mieście.

 

Sprzedałam.

 

A Szef rozmawiał dziś przez tel z jakąś krewną z Mazur, Stenią, która opowiedziała mu o swojej operacji kolana oraz o tym, że jesteśmy spokrewnieni z Czartoryskimi. Brzmi bardzo niezobowiązująco, ale zachęcająco. Przeglądała papiery swojego zmarłego męża i trafiła na takie perełki. Mój wujek, stryj właściwie, Zbych, który mieszka w Olsztynie, jakiś czas temu mówił mi (a on też zapalony poszukiwacz historii rodzinnych), że ma jakieś rewelacje, ale jeszcze niepotwierdzone. Teraz podobno są na to papiery. Od zawsze czułam podskórnie, że jestem księżniczką, ale Obywatel mi nie wierzył. I nie jestem raczej zaginioną, nieodkrytą krewną z rodu, a bardziej takim trupem w szafie, ale who cares.

Ole! Moje życie wkracza na inny poziom. Od dziś w tytule nie będzie "Bezrobocie, dzień...

Od dziś w tytule będzie: Chapter number ....

30 maja 2021   Dodaj komentarz

Bezrobocie, dzień 136.

Buty na obcasie

Jak je zobaczyłam, a potem machnęłam kartą nad czytnikiem, to byłam święcie przekonana, że będę miała okazję zrobic lans na firmowych korytarzach.
Ale mnie wkurzyła szefowa Maryla, więc trzasnęłam obcasem i rzuciłam robotę. Teraz biegam w kapciach z pomponem, a szpilki sie kurzą.
Nie ubrałam ich ani pół ani raz.
Skórzane, z motywem mieniącej się skórki z aligatora, pastelowy kolor czuba. Gdybym była szefową Marylą, to sama bym wyrzuciła z pracy francę odzianą w taki zacny obuw za ten efekt zaniebistosci wlasnie.
Taka sytuacja.

Pozdrawiam
Fran..Kobiecaheca

 

Jedna z kobiet, która dokonała zakupu mjego ciucha, napisała mi, że nie wie co dokładnie kupiła, ale opis ją rozwalił i musiała. Kolejna napisała w podobnym tonie i dodała, że ma nadzieję, że jej szefowa wyskoczy z butów, kiedy zobaczy jej szpilki z motywem aligatora.

A ja sobie siedzę i rozkminiam co spakować na piątkowy wyjazd. Jedziemy nad morze. Kluska pierwszy raz.

Pewnie się powtórzę, ale jestem stworzona do bycia emerytem.

19 maja 2021   Dodaj komentarz
< 1 2 ... 5 6 7 8 9 ... 16 17 >
W_z_s_m-1 | Blogi