Whole lotta love
Niech już będzie, żem dla niego pobłażliwa i przymykam oko bardziej niż na wyskoki innych członkow familii. Niezaprzeczalnym jest jednak fakt, że tylko on w tej familii wywija takie numery. Szef. Przykład z dzisiaj mrozi krew w żyłach. Poszliśmy wszyscy (Szefowa, Szef, Gustaw i ja) do Biedry po zakupy. Jan postanowił zostać w aucie z wilkiem Żulianą.
Poszaleliśmy sobie jak zwykle. Jeszcze się cofnęłam po pasztet z borowikami, a Szefowa po bułki z okazji zachcianki.
Kiedy dotarliśmy na parking dowiedzieliśmy się, że Jan, lat 13 za miesiac/waga piórkowa, próbował zatrzymać toyotę lat 11/1,5 tony, bo dziadek zapomniał zaciągnąć hamulec ręczny. Ledwo weszliśmy do sklepu, auto zaczęło toczyć się po małej pochyłości parkingu prosto przed siebie. Jan wyskoczył z auta i próbował je zatrzymać. Dostrzegł to jakiś mężczyzna i zapewne użytkownicy parkingu byliby świadkami pięknej stłuczki, gdyby nie pan przytomny, który to zauważył i za zgodą Jana wskoczył do auta, zatrzymał je, a następnie cofnął parkując na uprzednio zajmowanym miejscu. Zrobił jeszcze czary mary żeby toyota ponownie nie puściła się w powolną podróz ku autom zaparkowanym naprzeciw siebie.
Albo w zeszłym tygodniu, kiedy pojechał na działkę, pokręcił się, a następnie wyszedł z niej, zamykając na klucz kłódkę przy furtce, a domku już nie. Domek stał otworem dla złodziejaszków całe dwa dni.
Albo kilkanaście lat temu, kiedy w drodze powrotnej do Świecia z Olsztyna postanowił wyprowadzić wszytskich na manowce i z gracją wjechał w rów melioracyjny, bo tak wskazywała niezaktualizowana nawigacja przemawiająca głosem Hołowczyca. Palec Boży, że nie było za rowem przepaści, bo nie byłoby już takich opowieści. Kiedy opróżniałam dziś pierwszy kieliszek wina, dotarło do mnie to, co się mogło stać, a nie stało i postanowiłam zadzwonic do Szefa z jasnym przekazem, że - przy całej mej młości do niego - radzę, że może lepiej niech odda kluczyki toyoty Malinie, a sam uda się w podróż ku bramom klasztoru i zamieni samochód na traktor i uprawia buraki na zakościelnym polu, bo wszyscy wylądujemy w Tworkach.
Dodaj komentarz