Kombinat się za mną ciągnie jak smród....
Tata, Ty nawet nie wiesz ile mi zawdzięczasz.....
Tak przemówiłam do Szefa dziś w Toyocie, w drodze do Mego Zielonego.
A właściwie trzeba by przytoczyć znowu opowieść cioci Urszuli, której śniła się zmarła siostra Elżbieta. Ula i Ela siedziały razem chyba na ławce i nagle Ela (która w czasie rzeczywistym już nie żyła) mówi do Uli: weź Ty się przesuń, zrób miejsce dla Darka (syn Uli). I Ula w tym śnie zrobiła miejsce dla swojego syna, który następnego dnia zmarł w wyniku nagłego wypadku.
I mówię do Szefa, że śnił mi się autobus służbowy, który zajechał pod jego dom. Ja czekałam na niego na parkingu, bo strasznie się w tym domu guzdrał i kątem oka obserwowałam pasażerów autobusu, którzy z zaciekawieniem i niecierpliwością zerkali przez okno. Był tam Lechu (były dyrektor Kombinatu), Mietek, Rysiu, Kaczor....no wszyscy byli pracownicy, których łączyło to, że aktualnie nie oddychają już od kilku ładnych lat tym samym powietrzem co my. Właściwie oni już od dawna nie oddychają.
I Ty się ciesz, że Cię nie ponaglałam i nie wolałam, żebyś się pospieszył, bo nie wiadomo jak to by się skończyło w świecie realnym. Czyli masz u mnie jakby dług, kumasz.
Dodaj komentarz