Upiory wojny. Czyli Obywatela nieoczywiste...
Raz wybrał taki film, że kiedy na ekranie pojawił się napis zwiastujacy koniec projekcji, to wszyscy siedzieliśmy w milczeniu, bo nie wiadomo było....co to było. Sf-horor-dramat-familijny-przygodowy-komedia-akcji-wojenny i na dodatek romantyczny w jednym.
Tym razem wybrał film o tytule jak w nagłówku, kategoria: horror. Zapowiadał się baaaardzo obiecująco. Nawiedzony zamek, w którym stacjonuje pięciu żołnierzy. Zamysł był taki, że żołnierze bronią zamku przed nazistami do czasu przybycia odsieczy, a tymczasem w zamku duchy zmarłych właścicieli i ich dzieci hulają w najlepsze. I nawet w 3/4 się sprawdziło. Do momentu, w którym okazało się, że cała akcja zamkowa to była symulacja komputerowa, a żołnierze są weteranami podpiętymi pod komputer, by łatwiej znieśli traumę poucinanych nóg, rąk, powyrywanych szczęk i wypadniętych oczu oraz spalonych twarzy. I po horrorze - rzekłam, dojadając sałatkę z tuńczykiem. Siorbnełam jeszcze łyk winka na koniec, a Obywatel zapowiedział, że na jutrzejszy wieczór wybierze jakaś komedię. Może w końcu trafi w gatunek. Ale był blisko.
A Szefowa powiedziała mi dzisiaj, że jak jestem zainteresowana, to odstąpi mi swój dżinsowy długi płaszcz zimowy. A Ty go już nie chcesz nosić?????? Tak go lubisz przeciez...
Szefowa: ja się skurczyłam i jest mi już za duży.
To mnie zleksza zasmuciło.
Na 26 dzień listopada planuję wziąć urlop, żeby osobiście poroznosić cv do przedszkoli. Praca w żłobku jest piękna, ale nie dla mnie. Nocami nie wiem co zrobić z nogami, rzucam się po łóżku, rzucam się w ogóle, a miniony tydzień nie przyniósł mi ani jednej przespanej w całości nocy. Byłam potwornie zmęczona, a stawy kolanowe wykręcało mi we wszystkie kierunki świata. Nie chcę tak. Od kilku tygodni śpię w dużym pokoju, bo łóżko sypialniane jest za małe dla moich wygibasów. Cierpię ja, cierpi na tym Obywatel i nasza relacja. Tylko Żula zadowolona, bo może włazić mi pod kołdrę i grzać swoje cztery litery.
Dziś postanowiłam, że od jutra wracam do fotografii.