Bezrobocie, dzień 125.
Bluzka, tunika
Zorientowałam się, że w mojej szafie, z czasów kiedy byłam rasowym urzędasem, panowanie objęły ciuchy o ciemnej barwie.
Zagadką dla mnie samej jest to, jakim cudem ten psychodelik znalazł się na wieszaku?
Jeśli jesteś świrem mentalnie osadzonym w latach 70, a urodzonym jednak jakąś dekadę, dwie dekady później, to w ogóle się nie zastanawiaj!
Bluzka/tunika z lejącego, cieniutkiego materiału, cudownie falująca podczas odgarniania pukli przez ramię. Luźno puszczona w dół siega za cztery litery.
Świecidełka rozsiane na froncie odbijają elegancko promienie słońca (albo blask księżyca- wersja dla romantyczek).
Nówka sztuka niechodzona.
Jakbym o czymś zapomniala, to pisz i pytaj.
No i napisala, zapytała i kupiła.
Dodaj komentarz