Bezrobocie, dzien 35
Aplikacja pamper znalazła się jakiś czas temu na moim telefonie. I ja nie mam nic przeciwko, bo 'pamper', to dopieszczanie/rozpieszczanie, jak pokazuje mi słownik. Okazja sama się pcha, bo dwa dni temu minęłam czterdziestkę i - jak mawia większość tych, co składa mi życzenia - życie dopiero się zacznie. A w tak zwanym międzyczasie obwiśnie mi polik, pierś, poślad i morale.
Obywatel wziął wolne na 3 dni od moich urodzin, bo zapowiedział huczne, chociaż we własnym gronie, oblewanie. I się chłopak przejechał, bo mi się włączyła jakiś czas temu opcja hamulca alkoholowego, a w dzień czterdziestych urodzin aplikacja AA wystrzeliła jak torpeda i wylewam każdego drinka do zlewu, jak już odstoi na półce swoje 5 minut. W dodatku piecze mnie pod mostkiem drugi dzień. Zwyczajowo powiedziałabym, że to sumienie, ale nie uwzględniłam jednej zmiennej: czterech dych na liczniku. Przestraszyłam się, że pikawa moja, i tak ciut licha, strajkuje. Ból w mostku + ból brzucha niezlokalizowany dokładnie, kazały mi snuć wnioski, że to zwiastun zawału. Pewnie się o tym kiedyś maczytałam i teraz mi wiedza wróciła (szkoda, że tak nie miałam na sesjach egzaminacyjnych).
Chyba sobie kupię gilotynę do papieru. Bo tak.
Dodaj komentarz