Bezrobocie, dzień 118.
Sukienka, tunika
....albo kieca, która zakryje pęknięcie na tyłku.
Sprzedam Tobie sukienkę, parafrazując Kazika, krótką z przodu, długą z tyłu (i wąąąsy na przedzie. Jeśli znasz piosenkę).
Tunika siega do połowy uda, wiec dosyć odważnie i z tego względu odradzam Ci ubranie jej na stypę, bo przecież nie Ty jesteś tam główną atrakcją. Ale juz na Sylwestra?! Czemu nie. Dzięki dłuższemu tyłowi możesz się bezkolizyjnie schylić, jak coś Ci upadnie. Sylwester za pasem, my kobiety cos o tym wiemy.
Kozaki za kolano do na wysokim obcasie do tej sukienki robią robotę. Albo muszkieterki. Zacnie, prawda? I do tego ramoneska. Albo albo albo (ale to tylko podpowiedź dla odważnych) kapelusz!
Jak widzisz, sukienka ma dwie kieszenie, ale powiedzmy sobie szczerze. Jak włożysz tam telefon, to sukienka sie opuści dając złudzenie potężnej wady kręgosłupa.
Kiecka otula ciało szczelnie i bezczelnie.
Wiec wiesz. Rozumiesz. Już koniec kwietnia. Grudzień majaczy na horyzoncie i znoszą obostrzenia.
Rozmiar kiecki to L/XL, ale pamiętaj, że to dzianinka. Jak jesteś ciut mniejsza, to w ogóle wystrzałowo.
Dobra.
Dobra jest zupa z bobra.
Ale z okazji sprzedaży kolejnej rzeczy postanowiłam, że uczczę to częściowo pomalowanymi paznokciami.
Dodaj komentarz