Bezrobocie, dzień 116.
Jak tak sobie patrzę na tę sukienkę, to mi się przypominają czasy, kiedy byłam gibka jak gimnastyczka. Potem przyszła pandemia i teraz juz wiem, że moja gibkość i elastyczność sprowadza się do szybkiego i bezkontuzyjnego zrywu z łóżka jak zadzwoni budzik wcześnie, wczeeeeeśnie rano.
Sukienka maxi w cudny, egzotyczny wzór, dzięki któremu możesz się poczuć jak modelka Bonprix. Wiesz co to Bonprix? Nigdy nie wiesz co bedziesz miala w paczce, która zamówisz.
A tu masz jak na dłoni. Sunkienka bez ramiączek, odcieta w pasie. Kiedys doszyłam sobie szelki wiązane romantycznie na ramionach w kokardki, ale nie chciałabyś zobaczyć jak to zrobilam, uwierz. Możesz sobie też takie przyszyć, ale pewnie zrobisz to lepiej niż ja. Tez uwierz.
To o drugiej sukience, którą sprzedałam.
Wąska jak tuba sukienka maxi (i tu chodzi raczej o dłogość).
Pończocha o motywie mocno roślinnym, w którą powinna się wcisnąć kobieta w rozmiarze 38 i daję słowo, że ja taka byłam jeszcze kilka miesięcy temu. Potem gładko weszło kilka kebsów i bang!
Dobra, pierwsza jaskółka wiosny nie czyni, ale to mój drugi sprzedany ciuch.
Dodaj komentarz