Bezrobocie, dzień 103
Śniła mi się Miley Cyrus.
To znaczy nie do końca…
Śniłam się sama sobie, ale fryzurę miałam jak Miley w teledysku Prisoner. Najpierw się przestraszyłam, a potem od razu żałowałam harców z nożyczkami. Dzisiaj wiem, że sennik mówi o zmianie życiowej niekoniecznie na plus (jeśli fryzura we śnie jest niekorzystna, a za taką uważam fryzurę tej piosenkarki). Wielce prawdopodobne jest prorocze przesłanie snu, bo zmiana, która majaczy na horyzoncie ściśle dotyczy mojego wyglądu i wiąże się z wysiłkiem fizycznym, czyli……byłam z Żulą u weterynarza. Okazało się, jak przypuszczałam mierząc spodnie, że słupek na wadze mojej i Żuliany wzrósł o kilka kilogramów. U Żuli o 7. U mnie spuśćmy zasłonę milczenia.
Zmiana życiowa ma się zwizualizować w postaci węższej talii. U Żuliany i u mnie. Pierwszy długi i szybki spacer za nami. Trochę się zdziwiła jak nie zdążyła zrobić obwąchu każdego absolutnie krzakora na trasie, ale przyjęła ze spokojem. Ja natomiast spacer przypłaciłam zadyszką i spoconą pachą.
Żeby być człowiekiem konsekwentnym w postanowieniu i działaniu, powinnam ograniczyć alkohol i przekąski, ale umówmy się. Jest piątek. Piątek! I w dodatku się rozpadało.
7 kilo. Jeżu. Jak mogłam ją tak spulchnić. Na nic się zdało moje tłumaczenie u dr Gabrysi, że teraz ma bardzo opływowy, ergonomiczny kształt. Gabrysia wystawiła palec wskazujący i przystawiła go do czoła. Czynność tę powtórzyła kilka razy. No, nie dosłownie, ale taki był przekaz.
Dodaj komentarz